dziś mam nieco mniej entuzjastyczne nastawienie do życia… Julci nasiliła się ostatnio padaczka i z jednego napadu w miesiącu zrobiło się kilka w tygodniu, a ostatnio ciężko mi nawet zauważyć chwilę bez ataku… cały dzień ma mniejsze lub większe drgawki a ja czuję się bezsilna… myślałam, że miną, wcześniej już tak bywało, ale jakoś nie spieszy im się z tym mijaniem, więc trzeba coś zadziałać. W porozumieniu z panią neurolog będziemy Julce wprowadzać nowy lek dodatkowo, do tego który już ma a który najwyraźniej przestał działać… troszkę czasu minie, zanim będzie można powiedzieć czy zadziała, ale coż, będziemy czekać.