i dobiliśmy do końca turnusu 🙂 Julcia wymęczona, wyćwiczona ale szczęśliwa 🙂 w końcu wszędzie dobrze ale w domu najlepiej!
w kwestii ogólnej oceny w kategoriach społeczno-integracyjnych – był to naprawdę najlepszy turnus na jakim kiedykolwiek byłam (a byłam już na 15 więc bądź co bądź porównanie mam 🙂 ) i oczywiście chciałam serdecznie pozdrowić wszystkich którzy się do tego przyczynili i którzy na pewno wiedzą że o nich chodzi 🙂
no ale wiadomo, że za dobrze być nie może, więc zdarzyły się też i stresujące momenty, ale myślę (a właściwie teraz to już chyba nawet wiem…) że bilans zysków i strat wyszedł dodatnio. A Nowy Rok to przecież bardzo dobra pora na bilans.
w każdym razie wyjeżdżać było żal zdecydowanie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej i też pożegnania były smutniejsze (choć te akurat wesołe raczej nigdy nie są… ) do tego doszedł stres związany z niezbyt (delikatnie mówiąc) dobrymi warunkami pogodowymi na trasie, ale na szczęście wszyscy szczęśliwie dojechali do domów.
Martwi mnie jeszcze tylko fakt, że od dobrych kilku dni naprawdę niewiele jem, zwyczajnie nie mam ochoty, zaczęło się już na turnusie (a tam niejedzenie z reguły było bardzo trudne, szczególnie dla mnie) i jakoś tak mi jeszcze zostało… z reguły reaguję w ten sposób na stres ale jakoś nie trwało to nigdy tak długo…
ale jest i dobra tego strona – miałam schudnąć troszkę więc może to dobry początek 🙂 takie postanowienie noworoczne 🙂 w sumie to nie potrzebuję dużo, dosłownie parę kilogramów…
Tak to już jest – niektórzy postanawiają rzucić palenie, niektórzy schudnąć… 🙂 także zarówno sobie jak i tym niektórym życzę powodzenia 🙂
Julcia wróciła do przedszkola, mam nadzieję, że szczęśliwa, w każdym razie na pewno wyćwiczona 🙂 w ogóle jest ostatnio inna, w pozytywnym tego słowa znaczeniu – taka radośniejsza i bardziej kontaktowa, częściej się odzywa (po swojemu czyli wokalizuje sobie coś tam) nawet próbuje powtarzać i często wychodzi jej to bardzo zabawnie i słodko a w nas rośnie nadzieja, że może kiedyś coś powie…
pani logopedka mówiła na turnusie, że tam po swojemu z nią śpiewa 🙂
Przed wyjazdem na turnus Panie z przedszkola mówiły, że Julcia jest ospała, że nieobecna i ogólnie zmieniona i też w to widziałam, ale teraz jest zupełnie inaczej i niech już tak zostanie 🙂
i jeszcze kilka zdjęć z turnusiku:
pogoda sprzyjała więc wybraliśmy się na saneczki, jak widać ani fakt iż słońce już nieco zaszło, ani masakrycznie wręcz mroźne powietrze (tego w sumie nie widać…) zupełnie nam nie przeszkadzały 🙂 (chociaż może nie będę się tu wypowiadać w imieniu ciągnących sanki…)
w każdym razie obydwie Julcie były jak widać odpowiednio opatulone i gotowe do drogi 🙂
i jeszcze dwa zdjęcia z trasy 🙂
Julcia sama nie siedzi, więc jeździłyśmy razem
ćwiczenia na sali: