na szczęście troszkę tylko, ale za to długo… zaczęło się od zapalenia oskrzeli pod koniec lutego, które do turnusu na szczęście się skończyło, cały turnus Julcia przećwiczyła bez żadnych problemów, ale już jak wracaliśmy znowu zaczęło się rzęrzenie oddechu… doszedł katarek i tak do teraz się wszystko ciągnie. Na oskrzelach i płucach tym razem nic nie ma ale i tak trzeba dawać leki wykrztuśne i robić inhalacje, także siedzimy w domciu bo do przedszkola Julcia nie może pójść. Mamy też zaległości w rehabilitacji bo nie chodzimy na zajęcia popołudniowe… Dziś pierwszy raz od kilku dni wyszłyśmy razem na zakupo-spacerek (same spacerki pod tytułem „dwadzieścia okrążeń po parku”, nigdy nie były moją mocną stroną…), ale Julcia i tak jeszcze nieco niewyraźna. Mam nadzieję, że od poniedziałku już konkretniej ruszy w teren 🙂 A że córcia nasza, do mało absorbujących nie należy (mamusia podobno też…) to zaległości na blogu powoli się zaczynają… 🙂 z drugiej strony nie jest źle, bo po dosyć bogatym, w wydarzenia do opisania, czasie w Michałkowie, nastał czas lekkiej stagnacji, czyli codzienności 🙂
Nigdy nie jest jednak tak że nic się nie dzieje – wielkie gratulacje dla mojego szwagra i jego żony bo dziś urodził im się pierwszy śliczny synuś – Igorek! 🙂 niebawem na pewno go zobaczymy 🙂 to już trzeci chłopak w tej odnodze rodzinnej 🙂 Julcia pozostaje cały czas jedyną wnuczką dla rodziców Damiana.
Zanim jednak Igorek przyszedł na świat mieliśmy przecież Wielkanoc, troszkę dla nas rozbitą przez to, że Damian musiał pracować w pierwszy dzień (taki zawód i takie czasy…) ale potem już było tylko lepiej. Niestety ilość zdjęć z racji absencji głównego rodzinnego fotografa, jest znacznie ograniczona, ale coś tam wygrzebałam 🙂 :
Znalazł się czas na zabawę z Dziadkiem i na lekturę 🙂 :
i trochę muzyki, na co zawsze można liczyć u mojego Dziadka a Julci Pradziadka, Julcia uwielbia jak Dziadek gra na organkach 🙂 :
i rodzinny portrecik, obrazek trzech pokoleń
i zdjęcie mojego brata, które co prawda nie ma nic wspólnego z niczym (a już na pewno nie z Wielkanocą, choć w jej czasie było zrobione) ale muszę po prostu je zamieścić 🙂 niezbędny jest jednak komentarz:
-„Nie mogę teraz rozmawiać – mam 220 na liczniku…” 🙂