tak sobie patrzę na ten tytuł postu i wystarczy zmienić „rz” na „ż” i jakże zmienia się jego sens 🙂 no ale istnienia korków absolutnie nie zamierzam poddawać w wątpliwość… nie po niedzielnym powrocie znad morza właśnie 🙂
no ale od początku:
w sumie to będąc uczciwym muszę już na początku zaznaczyć że pomysł wyprawy nad morze w niedzielę mój mąż od podstaw uważał za nie do końca przemyślany… no ale jego zdanie na przeciw zdaniu zdeterminowanej żony i teściowej… powiedzmy sobie szczerze – marne miał szanse… 🙂 z przyzwoitości Julci w to nie mieszałam 🙂
a nasza (moja i mojej Mamy) determinacja wynikała z faktu, że wakacje chylą się ku końcowi i nie będzie już za wiele okazji (jeżeli w ogóle) na odwiedzenie moich braci w wyjątkowej plażowej scenerii 🙂 w tygodniu Damian ma sporo pracy, do tego wyjeżdżamy na turnus w niedzielę a po powrocie będzie już po wakacjach… także argumenty były silne 🙂
W Krynicy było jak zawsze bardzo sympatycznie i wesoło, jak to z wujkami 🙂 była też oczywiście Dominisia Łukasza i Roger, nasz zdecydowanie ulubiony kolega moich braci 🙂
piękna pogoda przyciągnęła mnóstwo ludzi i nawet spore zwały glonów wzdłuż brzegu nie odstraszyły od kąpieli.
Julcia dostała od Babci wiadereczko i grabeczkami i łopateczką- zdrobnienia nie są przypadkowe i odzwierciedlają ich gabaryty 🙂 dla Julci idealne 🙂 Jula zakosztowała w robieniu babeczek z piasku i bardzo jej się spodobało:
były goferki, lody, pyszna rybka czyli wszystko to bez czego udany pobyt na plaży obyć się nie może 🙂 jak się okazało przy powrocie, do listy tej dołączyły też korki i to takie przez duże „K”
fakt, spodziewaliśmy się że łatwo nie będzie, bo to niedziela, wieczór i do tego ładna pogoda, ale to co się działo na drogach przerosło nasze wyobrażenia…
„odwiedziliśmy” w sumie cztery korki, i to takie z których ludzie zawracali, bo były ogromne więc szukali innych dróg, my w tych zawracających też się znaleźliśmy, tak od pierwszego do czwartego (którym była kolejka do przejazdu promem) , który przekonał nas że najlepiej będzie jednak poprzebijać się po okolicznych wioskach żeby dotrzeć w i tak już coraz mniej rozsądnym czasie… przy okazji dowiedzieliśmy się że niespodziewanie dużo mamy wiosek z groszkiem w nazwie… i to jedna po drugiej na niewielkiej naprawdę przestrzeni.
W niektórych momentach, pewnie głównie dlatego że było już ciemno, nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy bo droga wąska, polna, z dziurami, dookoła krzaki…
ostatecznie okazało się że przyczyną takiego korka był wypadek, w którym brały udział cztery samochody i autobus, nam udało się ominąć zablokowaną część 'siódemki’ i dotarliśmy do domu po około dwu i pół godzinnej jeździe 🙂 (normalnie zajmuje nam to ok godziny, ale raczej mniej).
ale dotarliśmy i to w dobrych humorach, choć pewnie na drugi raz zastanowimy się nad tą niedzielną wyprawą… 🙂
O tym wypadku było głośno we wszystkich mediach ogólnopolskich. Czas dotarcia do Elbląga z Krynicy w tych warunkach myślę, że i tak trzeba uważać za bardzo dobry. BTW: czy przypadkiem Polska nie zwyciężyła Brazylii? Tyle ile mogłem oglądać (czyli raczej niewiele) to szukałem Was na trybunach… z marnym skutkiem.
Witam serdecznie 🙂
Polska wygrała z Brazylią owszem, ale nie był to mecz na który jedziemy. Moja Mama zadzwoniła do mnie też przestraszona że nie pojechaliśmy na mecz 🙂 Ten mecz był na otwarcie nowej Hali w Sopocie a my jedziemy do Bydgoszczy w niedzielę na turniej który zaczyna się tam w piątek. widać Brazylii spodobało się granie meczy u nas 🙂
pozdrawiam
Dobra , zaraz….skoro Damian jest z Wami na zdjęciu TO KTO ROBIŁ TAK ŁADNE ZDJĘCIA ?
Niewidzialny jarjar ?
a już mówię kto – zdjęcia na których jest Damian robiła moja Mama i dziewczyna mojego brata 🙂