tak właśnie – zdrowia, szczęścia i sukcesów w życiu zawodowym i osobistym – oklepany tekst, ale jeżeli to wszystko miało by przez cały rok miejsce, myślę, że wiele więcej nie trzeba by nam było 🙂 bo przecież najważniejsze to być szczęśliwym, niezależnie od tego co tym szczęściem każdy z nas nazywa.
Nowy Rok już w kalendarzu a ja jeszcze mam zaległe Święta do opisania. Nie żebym uważała, że wszyscy bardzo na ten opis czekają (może poza rodzinką bo są na zdjęciach 🙂 ) ale zaraz będzie nieco niezręcznie opisywać Święta, bo jednak już sporo czasu minęło.
Boże Narodzenie to dla nas zawsze czas maksymalnie zapełniony spotkaniami z rodziną, a przez maksymalnie rozumiem wyjeżdżanie rano (na Wigilii u mojej Babci byliśmy już od 12) a powroty wieczorem średnio ok 21. Tak też było przez bite trzy dni Świąt więc nie pomieszkaliśmy za długo u siebie 🙂 Bardzo lubię takie spotkania, a na co dzień niestety nie ma wielu do tego okazji, także korzystamy ile się da.
Było sympatycznie, spokojnie i radośnie, choć oczywiście cały czas mamy w pamięci Dziadusia, którego pierwszy raz z nami w Święta nie było… więc nie zabrakło też chwil wzruszeń i wspomnień.
Julcia była bardzo wesoła i dzielnie znosiła późne chodzenie spać (godz. 22 to dla Julci mniej więcej „od dwóch godzin już śpię…”) bo jak nie trzeba rano wstać to można sobie na to pozwolić, w końcu rośnie nam już pannica i normalnie pewnie chciałaby oglądać „filmy po dzienniku” (dla mnie zawsze było to szczyt szczęścia choć pewnie byłam nieco starsza od Julci…) 🙂
W Sylwestra, którego spędziliśmy u przyjaciół Julcia poszła spać o 23, a to już absolutny jej rekord,no ale przecież to wyjątkowy dzień (noc konkretnie).
Myślę, że o Świętach nie da się wiele napisać, bo atmosfera jest szczególna i każdy ją na swój sposób przeżywa, to jak u nas wyglądały myślę, że najlepiej pokażą zdjęcia, których dzięki Damianowi nigdy nam nie brakuje 🙂
a zima mroźna i jak zwykle piękna…
tymczasem w środku cieplutko…
zdjęcia zdjęcia… i po zdjęciach 🙂
mamy Nowy Rok i nowe sprawy, Julci grafik się zapełnia, jak już pisałam od niedawna chodzi do pani Agnieszki – logopedki, a teraz dodatkowo „na pieski”, a dokładnie zajęcia z dogoterapii, które okazało się, że są prowadzone parę metrów od nas. Zajęcia z pieskami Julcia bardzo polubiła po turnusach w Michałkowie dzięki Małgosi i jej niesamowicie ciekawie, kolorowo a przy tym profesjonalnie, prowadzonym zajęciom z dogoterapii. Także bardzo się ucieszyłam że mamy taką możliwość na miejscu i od razu zapisałam Julcię na dwa razy w tygodniu. Byłyśmy już na pierwszych zajęciach i labrador „Negra” bardzo się Julci spodobał i mam nadzieję, że z wzajemnością.
Na pewno niebawem będziemy mieli zdjęcia 🙂
Poza tym Jula po dłuższej przerwie wróciła do przedszkola, ale też nie na długo bo zaraz jedziemy na turnus do Michałkowa właśnie.
Chciałam jeszcze przy okazji bardzo pozdrowić przesympatyczną Paną Helgę Wiser, mieszkającej w Niemczech, która napisała do mnie (dzięki koleżance, która mi przetłumaczyła wiem nawet co napisała 🙂 ) maila że często zagląda na blog i ogląda zdjęcia oraz czyta to co uda jej się przetłumaczyć (z pomocą tejże samej koleżanki, Aguś dzięki bardzo i gratuluję cudnej córuni!). Pozdrawiamy serdecznie!
Dziękujemy też przy okazji Fundacji TVN za przyznane Julci dofinansowanie, dzięki temu mamy opłaconą rehabilitację w domu na trzy kolejne miesiące.