Tak króciutko tylko, bo sprawa warta zaznaczenia 🙂
Jula dwa pierwsze swoje mleczne ząbki straciła w nieco dramatycznych okolicznościach i przez to zdecydowanie przedwcześnie ( zapraszam do postu z czerwca ). Przy rzeczonym wypadku poza utratą dwóch zębów dodatkowo jeden został nadruszony i w takim właśnie stanie trwał do dziś rano, kiedy to został usunięty przez nie mniej ni więcej tylko mnie 🙂
Ząbek znacznie się rozruszał już wczoraj, (przynajmniej wczoraj zauważyłam) więc przyatakowaliśmy go od razu ale na noc niespecjalnie chcieliśmy niepokoić Julcię, tym bardziej że już była mocno śpiąca.
Rano więc, przed pójściem do przedszkola się zawzięłam i przyatakowałam go jeszcze raz, tym bardziej że naprawdę już wyglądał jak „zaraz wychodzę”… no i wyszedł 🙂 nareszcie! bo był nie dość że ciemny (czego, dzięki właściwościom photoshopa, na zdjęciach blogowych nie było widać… 🙂 ) to jeszcze miał wywierconą dziurkę, którą co chwilę trzeba było czyścić…
Jula wygląda na zadowoloną, siłą rzeczy bardziej szczerbatą, ale zadowoloną 🙂 Sam proces wyrywania przetrzymała dzielnie, bez nawet małego grymasu na twarzy więc nic raczej nie czuła (poza może, oczywistym w tych okolicznościach, dyskomfortem spowodowanym grzebaniem w buzi… 🙂 )
teraz ząbek będzie czekał na wróżkę zębuszkę, albo jej męski odpowiednik – trzonatora! 🙂
pozdrawiam i dobranoc
Brak wpisu 8 marca, więc skorzystam z ostatniego: Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet! Dla Julki oczywiście też 🙂
faktycznie ostatnio mam zaległości… 🙂 bardzo dziękujemy za życzenia 🙂
pozdrawiam