Turnus zbliża się do końca, Jula ma dziś ostatnie zajęcia, właśnie słyszę jak u pani Ani, logopedki głośno się śmieje 🙂 Taki humor towarzyszy jej przez cały nasz tutaj pobyt – jest uśmiechnięta i szczęśliwa 🙂 Widać co prawda, że te dwa tygodnie ćwiczeń troszkę się na niej odbiły, ale niedużo, jest o wiele lepiej niż poprzednio, kiedy to opór na sali był prawie codziennie, teraz czasem tylko zdarzał się niewielki, ale do opanowania szybciutko 🙂
Szczerze mówiąc myślałam, że po Wrocławiu będzie wykończona, a tu całkiem odwrotnie 🙂
A my mamy tu spokój, taki psychiczny, z dala od codziennych problemów i gonitwy, szczególnie, że przed wyjazdem było nerwowo…
Ale góry wyciszają… i skłaniają do refleksji, nagle okazuje się że jesteśmy tacy malutcy… i nic nie jest warte tego, żeby się stresować…
Ciężko będzie się pewnie przestawić na tryb codziennej bieganiny od poniedziałku, ale mus to mus. Ale z drugiej strony tęsknimy za rodzinką i przyjaciółmi (odmrażajcie już tą obiecaną wędzoneczkę 🙂 ), trzeba nadrobić zaległości towarzyskie 🙂
Jula wraca do Vojty i z nową wiedzą i naszym nowym podejściem mam nadzieję że uda nam się dużo na tym polu osiągnąć. Miała w tych zajęciach sporo przerwy, (z różnych powodów), ale teraz zabieramy się do pracy 🙂
to tyle póki, co, zdjęcia się oczywiście pojawią ale to na spokojnie po powrocie bo oczywiście jest ich sporo 🙂
pozdrawiamy 🙂