Na 25 maja Julcia ma wyznaczoną pierwszą operację w Szpitalu Klinicznym im prof. Adama Grucy w Otwocku, pierwszą z dwóch i teoretycznie tą „łatwiejszą” bo na tkankach miękkich.
Ale tylko teoretycznie, dla nas każda operacja to stres, los oszczędził Julce tej formy leczenia i dotychczas miała tylko jedną, kilka lat temu w tym samym szpitalu, polegającą dokładnie na tym samym także jesteśmy zaznajomieni z procedurami i tym jak wszystko będzie przebiegać przed i po.
Tylko nie zmniejsza to jakoś obaw…
Tym razem na tym się nie skończy, „uwolnienie kończyn dolnych” jak nazywana jest ta operacja, pozwolić ma na przygotowanie biodra do operacji właściwej czyli jego rekonstrukcji. I to jest nasz główny cel – naprawione biodro.
Mamy nadzieję że po wszystkim będzie mniej więcej w pierwszej połowie września, ale to zależy jeszcze od wielu spraw więc narazie skupiamy się na tym co nas czeka na bieżąco.
Efektu operacji też nie możemy być pewni, plan jest taki że bioderko będzie naprawione ale decyzję o tym w jakim stopniu będzie to możliwe podejmie lekarz już na stole operacyjnym. Żadne badanie diagnostyczne nie może dać nam jednoznacznej odpowiedzi wcześniej.
Czekamy więc i staramy się myśleć pozytywnie.
Od grudnia, czyli od wizyty u prof. Czubaka, który dał nam dużo nadziei na powodzenie operacji dałam sobie czas na to żeby nie myśleć i nie martwić się na zapas. Wyznaczenie terminu ten czas oficjalnie zakończyło – skąd wiem? – przez ten dziwny ścisk w żołądku na samą myśl o zbliżającym się wyjeździe do szpitala…
Obawy o których przez te kilka miesięcy, z pomocą męża i przyjaciół, nie myślałam za wiele, wróciły… tak jak wątpliwości przez które tyle tę operację odkładaliśmy.
Ale mamy jeszcze ponad tydzień… może uda się je odłożyć jeszcze chociaż na kilka dni…
Będzie dobrze
Trzymam kciuki myślę że będzie dobrze 🙂
dziękuję 🙂 pozdrawiam serdecznie
Też pozdrawiam jak będziecie w Otwocku to zapraszam do nas my mieszkamy pod Warszawą nie jest tak daleko z Otwocka:-)