zabawa karnawałowa :)

co prawda już nieco od niej minęło, ale przecież nie możemy jej pominąć, bo to ważne wydarzenie 🙂
zabawa karnawałowa oczywiście u Julci w ośrodku, a konkretniej nie w samym ośrodku ale w specjalnie wynajętej sali, i to nie byle jaka zabawa tylko porządna – z orkiestrą jak przystało na karnawał! OREW co roku bardzo mocno przykłada się do organizacji zabawy, zarówno dzieci jak i dorośli są poprzebierani, jest kolorowo i wesoło, bawią się wszyscy, cała kadra dba o to, żeby żaden wychowanek, niezależnie od stopnia niepełnosprawności, nie wymigał się od tańcowania! 🙂 jak w zeszłym roku wpadliśmy z mężem poskakać troszkę z wszystkimi i porobić zdjęcia (w podziale – ja skakałam z Julcią, Damian robił zdjęcia – taki układ zawsze najlepiej się sprawdza… 🙂 ) niestety nie mieliśmy za wiele czasu, bo ja teraz jestem kobieta pracująca 🙂 (o tym w szczegółach później) i trzeba było spieszyć się do biura, taki los 🙂 Damian też miał poumawiane spotkania, także nie zabawiliśmy (dosłownie 🙂 ) długo. Zdążyłam potańczyć z, nieco oszołomioną hałasem i tłumem Julcią… z czasem przyzwyczaiła się jednak i było dobrze 🙂

i tradycyjnie zdjątko 🙂

urodzinki urodzinki… :)

to nam się namnożyło urodzinek 🙂 dwie imprezki pod rząd 🙂
najpierw urodzinki miała Rozalcia, Julci koleżanka i rówieśniczka, córcia mojej koleżanki. Imprezka była na placu zabaw popularnie zwanym „Meksykiem” czyli hulaj dusza piekła nie ma, tarzamy się w kuleczkach ile się da 🙂 I pod „tarzamy” rozumiem, mnie Julcię i mojego brata, który w tarzaniu się w kuleczkach dzielnie zastępował pracującego do późna Tatusia Julci – buziaczki Łuki!!!
Julcia jak zwykle w takim zamieszaniu, długo się adoptuje do otoczenia i bacznie obserwuje, ale rozkręciła się (zresztą nie mogło być inaczej jak była z wujciem 🙂 ) i nawet zaliczyła kilka zjeżdżalni 🙂 Wujek początkowo z pewną dozą nieśmiałości podchodził do całego projektu
biegania po placu zabaw dla dzieci, ale czego się nie robi dla ukochanej siostrzenicy! 🙂 Więc biegał na zmianę z aparatem i Julcią, w rezultacie czego mieliśmy i zdjęcia i dobrą zabawę 🙂 Dziękuję Ci jeszcze raz braciszku, bez Ciebie bym sobie nie poradziła! 🙂
A oto i dokumentacja fotograficzna wspomnianych szaleństw 🙂

to tyle w kwestii urodzinek Rozalci, ale dzień później byliśmy na jeszcze jednych u naszej kochanej Juleczki Pełeczki 🙂

imprezka była z cyklu „homing” dla niewtajemniczonych – domóweczka tzw 🙂 ciocia Ola zrobiła pyszny torcik, byli przesympatyczni goście, Julcia szczególnie upodobała sobie ciocię Mariolcię… 🙂 pozdrawiamy serdecznie! także miło spędziliśmy czas a pisząc „czas” mam na myśli praktycznie cały dzionek, bo Ciocia Ola zaprosiła nas też wcześniej na obiadek 🙂 a zostaliśmy do wieczora. Poniżej kilka zdjątek które myślę, że nie wymagają opisów 🙂

STO LAT DZIEWCZYNY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Dzień Babci i Dziadka :)))))

Nadszedł jak co roku i jak co roku było bardzo sympatycznie 🙂
Babcie Julci świętowały razem z nią w przedszkolu, a konkretnie w OREWie (różnica jest o tyle istotna, że świętowały też Babcie i Dziadkowie całkiem „nieprzedszkolnych” dzieci, uczęszczających do ośrodka).


Było wesoło, tłoczno (jak co roku frekwencja była ogromna), słodko (pyszności stały na stołach zachęcając do skosztowania), przesympatycznie, a nawet multimedialnie gdyż puszczane były filmy nakręcone na zajęciach z w poszczególnych grupach i zdjęcia z imprez ośrodkowych. Dzięki temu mogłam zobaczyć jak Julcia je drugie śniadanko i jak wącha coraz to inne rzeczy podtykane pod nosek w ramach terapii zajęciowej w kuchni oraz jak obserwuje jak to się piecze chlebek i bułeczki podczas wizyty w jednej z naszych lokalnych piekarni.

W sumie pewnie niektórzy się zastanawiają cóż ja robiłam na dniu Babci w przedszkolu?… – otóż obserwowałam… (bardzo lubię takie imprezki), towarzyszyłam mężowi robiącemu zdjęcia 🙂 i poplotkowałam z kilkoma spotkanymi przy okazji koleżankami a to też ważna sprawa…
I bardzo się cieszę bo gdzie bym obejrzała wspomniane filmiki?!… W sumie to też myślałam, że będzie potrzebne duchowe wsparcie Julci Babciom, ale Babcie już zaprawione w boju, już drugi raz na takim spotkaniu, także bawiły się doskonale 🙂 buziaczki dla Was! i dla Dziadków też przy okazji!

Julcia generalnie nie przepada za tego typu imprezkami, ale wtulona cały czas w Babcię Danusię (jak obok widać) zniosła wszystko dzielnie i oglądała filmiki i zdjęcia 🙂

Pod wieczór byliśmy z wizytą u naszej Babci, a konkretnie męża, zjedliśmy pyszne ciacho, pogadaliśmy sobie i znowu Julcia poszła późno spać bo się zasiedzieliśmy 🙂 Do tego była strasznie rozbawiona bo ostatnio najśmieszniejsze na świecie jest to jak Tata kręci kierownicą! Julcia jak wsadzam ją do fotelika już ma uśmiech na twarzy a z czasem aż nie może powietrza złapać ze śmiechu (i po co inwestować w DVD samochodowe 🙂 ) człowiek jeździ tyle lat i nie zdaje sobie sprawy z tego, jak przezabawne jest kręcenie kierownicą ! 🙂 dobrze, że dzieci są w tych sferach bardziej zorientowane 🙂 (Tata nawet twórczo na fali wymyślił krótką pioseneczkę pod to konto, żeby nie było tak monotonnie 🙂 ) Julcia zanosi się śmiechem, a każdy większy zakręt to istna komedia:) i super ale o godz 21 po takim śmiechu średnio chciało się jej spać i już potem wszystko ją śmieszyło, łącznie z „dobranoc słoneczko” po którym to wybuchała szczerym śmiechem… no cóż, znowu szykuje się ubieranie rano córci w stanie nazwijmy to „półśpiącym”… 🙂

pobyt w szpitalu i operacja

W związku z tym, że chciałabym choć troszkę przybliżyć naszą sytuację i Julci chorobę, najlepiej będzie chyba wspomnieć o najważniejszych dla nas wydarzeniach, głównie takich do których na pewno będę nie raz nawiązywać w bieżącym blogu. Jednym z nich jest niewątpliwie operacja, jaką Julcia przeszła pod koniec zeszłego roku.Polegała ona na podcięciu i w efekcie rozciągnięciu ścięgien w nóżkach w okolicach ud oraz pod kolanami, fachowo nazywanym: dwupoziomowym uwolnieniem kończyn dolnych”. Na operację skierowała nas pani doktor rehabilitacji z turnusu w Małym Gacnie, po obejrzeniu wyniku rtg bioderek jaki musimy robić kontrolnie raz w roku. Okazało się, że są już na tyle mocno podwichnięte, że trzeba zgłosić się do ortopedy i że prawdopodobnie zakończy się operacją i że jest to już ostatni moment. I tak jak pani doktor powiedziała, tak też zrobiliśmy i wylądowaliśmy  w Klinice Ortopedii w Otwocku, po wcześniejszych konsultacjach u prof. Czubaka w Warszawie. Cała sprawa operacji, narkozy i półtora miesiąca gipsów była dla nas początkowo czymś zupełnie abstrakcyjnym i przerażającym, w sumie spędziliśmy w szpitalu trzy doby, Julcia narkozę zniosła całkiem dobrze (przyznam, że cała ta narkoza najbardziej chyba mnie przerażała) ale bardzo bolały ją nóżki i przeżyliśmy wspólnie kilka a nawet kilkanaście naprawdę ciężkich dni i nocy. Julcia dostała na szczęście tabletki rozluźniające i przeciwbólowe i chwała za te tabletki!

Efekt operacji jest bardzo pozytywny, Julcia ma dużo bardziej rozluźnione bioderka, można ją sobie owinąć wokół pasa nóżkami, a wcześniej ciężko było jej nałożyć pieluchę tak mocno miała sciśnięte nóżki. Znacznie ułatwiło to rehabilitację, choć po zdjęciu gipsów było ciężko ze zginaniem nóżek, na szczęście Julcia ma świetnego rehabilitanta, więc tylko przez chwilkę było ciężko. Nie wiemy tylko jeszcze jak wyglądają same bioderka, bo dopiero teraz możemy zrobić rtg.  Poniżej kilka zdjęć ze szpitala: