Powiedział ortopeda na wizycie kontrolnej w Otwocku. Kości są solidnie zrośnięte po operacji, bioderko dobrze funkcjonuje, śruby do wyjęcia w ciągu roku (zależy jaki bedziemy mieli wyznaczony termin) , a teraz ćwiczyć, aktywować i pionizować!
Do dzieła więc! 🙂
Rehabilitować- wiadomo,
Aktywować- włączyć zajęcia na basenie, planujemy chodzić regularnie przez wakacje.
Pionizować- jak już to porządnie 🙂 i tu pojawia się nasz nowy Baffin Trio- kosmiczne urządzenie do którego Julka przymierzalnia się kilka miesięcy temu a od kilku tygodni jest jego szczęśliwą posiadaczką:)
Do tej pory służył Julce wyłącznie jako fotelik, po dzisiejszych konsultacjach z przedstawicielem producenta zaczęliśmy pionizację. Konsultacje były potrzebne ponieważ Baffin to skomplikowane, w pełni zautomatyzowane (na pilota) urządzenie i umiejętność jego prawidłowego ustawienia jest kluczowa. Ze wskazówkami od Sebastiana i przy pomocy Julci rehabilitantki że szkoły, wspólnie z panem Kamilem postawiliśmy Julcię do pionu:)
Jula szczęśliwa, a my spokojni bo Baffin naprawdę robi wrażenie.
Archiwum kategorii: bieżące sprawy
Miłość niewypowiedziana słowami…
„Kocham Cię Mamusiu” słyszę w każdym ufnym spojrzeniu i promiennym uśmiechu.
Codziennie, niezmiennie już 11 lat 🙂
Kiedy nie czeka się na słowa, ważne staje się wszystko co niewypowiedziane.
W Dniu Matki Julka uśmiecha się dokładnie tak samo jak w każdy inny dzień żebym zawsze wiedziała że mocno mnie kocha 🙂
Dziękuję Paniom ze szkoły za pomoc w zrobieniu tej pięknej kartki i serduszka 🙂
ułatwień życia cd
Były zamki w kurtkach – tzn są nadal i sprawdzają się rewelacyjnie – nawet Tata bez strachu zabiera się za ubieranie „przecież-jej-się-nie-da-nałożyć” kurtki 😉 Zresztą lęk był uzasadniony – wystarczyło że wiele razy wcześniej obserwował moje techniki zakładania graniczące ze sztuczkami cyrkowymi 😉
Kurtek się już nie boimy, kto wie… może to początek nowego trendu w modzie dla osób spastycznych?… w końcu nasze dziewczyny i chłopaki też chcą wyglądać modnie i mieć wygodne w zakładaniu ciuszki – za duże i dobrze rozciągające się ubrania zdecydowanie temu nie służą.
Teraz przyszedł czas na kolejne ułatwienie, tym razem w kategorii „zdrowie” z podkategorią „katar”.
Do tej pory w domu królowała u nas NoseFrida, znana myślę dobrze rodzicom dzieci które same nie umieją wydmuchać noska. Frida jest dobrą alternatywą dla np „gruszki” ale jej skuteczność jest wprost proporcjonalna do pojemności naszych płuc, z czym niestety w 6 dniu intensywnego kataru dziecka bywa różnie…
Jakiś czas temu, zachęcona przez spotkaną w poczekalni przychodni mamę maluszka i zdeterminowana chęcią znalezienia czegoś co zastąpi choć czasowo siłę moich płuc, kupiłam elektryczne urządzenie zwane CleaNoz. Trochę drogie i niestety zupełnie się u Julci nie sprawdziło, okazało się zbyt słabe żeby oczyszczać jej nos, wróciłam więc do Fridy i swoich płuc 🙂
Namawiana od jakiegoś czasu przez przyjaciółkę (dziękuję Aniu 🙂 ) której synek ma często katarek, w końcu kupiłam „Katarek” właśnie, czyli urządzenie które czyści nosek podłączone pod odkurzacz.
Jakkolwiek morderczo to brzmi, zdecydowanie takie nie jest. Ciąg odkurzacza jest pod kontrolą i oczywiście ograniczony, samo urządzenie proste w użyciu i łatwe w czyszczeniu.
I – co najważniejsze – bardzo skuteczne i w żaden sposób nie testujące na bieżąco mojej wydolności oddechowej 🙂
Konieczność uruchamiania odkurzacza przy każdym czyszczeniu noska jest może pewnym utrudnieniem ale wystarczy na czas kataru postawić go sobie pod ręką. Korzyści w postaci dobrze wyczyszczonego nosa rekompensują tę chwilową niedogodność 🙂
Szczerze polecam rodzicom zmęczonym wyciąganiem kataru siłą własnych płuc 🙂 To naprawdę dobra alternatywa dla naszych rosnących dzieciaczków nadal nie umiejących samodzielnie wydmuchać noska.
Zresztą z opisu wynika że urządzenie jest z przeznaczeniem dla osób niepełnosprawnych.
ułatwiajmy sobie więc życie tam gdzie możemy 🙂
pozdrawiam serdecznie 🙂
kurteczka
Pisałam jakiś czas temu o problemach przy ubieraniu Julci mniej elastycznych rzeczy, takich jak kurtki np., i o tym jak sobie z tym poradzić. Właśnie odebrałam od krawcowej wiosenną kurteczkę Julci, którą bez przeróbki odwiesiłabym z żalem do szafy, bo, mimo iż pozornie jeszcze dobra, nie dałam już rady jej córci nałożyć.
Dzięki wszytemu od rękawa po prawej stronie (po jednej stronie wystarczy) zamkowi Julka nawet nie zauważyła że jej ubrałam kurteczkę 🙂
Szczerze polecam taką przeróbkę, koszt to ok 20 zł i było gotowe na drugi dzień (dzięki niezwykle uprzejmej i przejętej potrzebą pani z zakładu krawieckiego „Igiełka” w naszej galerii handlowej 🙂 ).
O zrobieniu tego samodzielnie przy moich zdolnościach krawkich nawet nie myślałam 😉
To już druga kurtka przerobiona w ten sposób i na pewno nie ostatnia 🙂