Najważniejsze mieć plan!

A jeszcze ważniejsze, żeby był dobry.
Mowa oczywiście o Świętach – nie da się zignorować faktu, że są tuż za rogiem.
Ale przecież jutro dopiero Mikołajki!
Wczoraj, lekko leniwie jeszcze, zrobiłam listę zakupów, z przekonaniem, że w tym roku wyjątkowo szybko zaczęłam się organizować i że czasu jest jeszcze bardzo dużo…
Tak zaczął powstawać plan działania czyli z grubsza „co ile czasu zajmie”. Póki jeszcze jest co dzielić…
I tu zaczęły się schody…

Na pierwszy ogień oczywiście ciasteczka – muszą być zrobione co najmniej tydzień, a najlepiej dwa, wcześniej, żeby był czas je przed Świętami zjeść 😉 Bo jak powszechnie wiadomo, świąteczne ciasteczka najlepiej smakują przed i czasem, (jak zostaną…) po Świętach 😉 Podjadane ukradkiem idealnie utrzymują świąteczną atmosferę przez większość grudnia 🙂
Muszą już zatem powstać w przyszły weekend, obowiązkowo, nie ma tu miejsca na obsuwę. świąteczne ciasteczka
Zakupy… zagęszczenie kupujących na metr kwadratowy w galeriach handlowych nieubłaganie przypomina o konieczności ich szybkiego zrobienia.
I słusznie. Po co potrzebne rzeczy mają leżeć na półkach w sklepie – mogą sobie czekać na Święta w domu 🙂 I tak na pewno w tzw międzyczasie okaże się że czegoś brakuje 😉
Bo co jak co, ale porządny bigos musi się gotować tydzień (i podobno co najmniej raz przypalić 😉 ), reszta spokojnie do zrobienia w międzyczasie, ale bigos to bigos!
Zostaje „tylko” sprzątanie, dekoracje (tyle mamy z Julą do zrobienia!), prezenty…

Ale najważniejsze żeby to wszystko sprawiało przyjemność – planowanie, przygotowania.
Żeby chłonąć ten świąteczny nastrój powoli tak, aby nic nie umknęło.

Dylematy Mikołaja, czyli co kupić dziecku, które nie mówi…

Powiem wprost – łatwo nie jest… 😉 Bo mimo, że rodzice znają swoje dziecko najlepiej i najlepiej wiedzą co mu kupić w prezencie, samowolka w tym temacie, siłą rzeczy i krzyku, kończy się z momentem pierwszego „Mamo, ja chcę to!”
Julcia nie mówi, nie potrafi też w żaden inny sposób przekazać nam cóż owym konkretnie „tym” jest i dlaczego właśnie „to” chce i koniec! 🙂
Zgadujemy więc.
Wychodząc na przeciw jej potrzebom, wybieramy to, co wiemy na pewno, że ją zainteresuje i sprawi jej radość.
I tak niezmiennie 11 już rok 🙂
Mamy swoje pozycje żelazne – tzw pewniaki – to książki i zabawki kreatywne.
Książki – Julka je uwielbia! Czytanie Julci i obserwowanie jak cieszy się z każdej następnej strony jest ogromną radością.
Zabawki kreatywne, cóż, nie bez znaczenia jest tu oczywiście fakt, że współbawiąca się Mama też bardzo lubi w ten sposób spędzać czas z córcią… z wzajemnością na szczęście 🙂
Julcia jest małą kobietką więc są też ciuszki – tych nigdy za wiele, choć mówiąc, że Julcia bardzo się z nich cieszy, przesadziłabym lekko… Ale zapewne wyglądać ładnie lubi, więc każdy taki zakup, (jak to u kobiet bywa…) jest w pełni (!) uzasadniony.
Zawsze! 😉
I tak tylko czasem… niezmiernie rzadko…zastanawiam się, czy aby na pewno mam rację i co Julcia chciałaby dostać, gdyby mogła nam powiedzieć…
Ale wtedy biorę z półki kolejną część „Przygód Mikołajka” i, w wygodnym fotelu, przytulona do córci, czytając i widząc jej radość i ciekawość kolejnej strony, jestem pewna, że ma dokładnie to co chce…

pozdrawiam i życzę udanych prezentów!

O rozmowach na dzień dobry .

16 listopada mieliśmy przyjemność gościć w programie Dzień Dobry TVN. Zostałam zaproszona do rozmowy na temat blasków i cieni wychowania dziecka niepełnosprawnego. Głównie blasków – o cieniach mówi się wystarczająco dużo i często dookoła.
Jak można się domyślić, zaproszenie było dla nas mega zaskoczeniem, tym bardziej że nigdy wcześniej nie miałam okazji uczestniczyć w żadnym programie, tym bardziej na żywo 🙂
Cieszę się bardzo, że mój blog został zauważony, że to co piszę jest fajnie odbierane i stanowi dobry punkt wyjścia do dyskusji. I cieszy mnie bardzo tendencja rozmawiania w tego typu programach z osobami które w danym temacie są najbardziej zorientowane. Bo kto może więcej wiedzieć o życiu z dzieckiem niepełnosprawnym niż rodzice.
W studio poznaliśmy przesłodkiego Arka i jego Mamę Marzenę, z którą miałam przyjemność rozmawiać na antenie. Zapraszam na ich blog – na kółkach
Rozmowa to jedno, niesamowita przygoda to drugie: wyjazd, studio, nowe znajomości, poznanie od zaplecza powstawania programu i sama obecność w studio, które do tej pory widzieliśmy tylko na ekranie telewizora.
Dużo emocji, trochę zdenerwowania ale ostatecznie bardzo fajne doświadczenie 🙂

tutaj można znaleźć naszą rozmowę

dzień dobry TVN, telewizja śniadaniowa, rozmowy o dzieciach niepełnosprawnych

dzień dobry TVN, telewizja śniadaniowa, rozmowy o dzieciach niepełnosprawnych

dzień dobry TVN, telewizja śniadaniowa, rozmowy o dzieciach niepełnosprawnych

dzień dobry TVN, telewizja śniadaniowa, rozmowy o dzieciach niepełnosprawnych

dzień dobry TVN, telewizja śniadaniowa, rozmowy o dzieciach niepełnosprawnych, Marcin Prokop

stoliczek

malowanie pieska malowanie pieskaByło o piesku, a pytacie o stoliczek 🙂 Fakt, z jego pomocą Julci zdecydowanie lepiej szło malowanie obrazka.
A stoliczek jest z Ikei, z założenia przeznaczony do wygodnego dosuwania do kanapy albo fotela. My od razu zobaczyliśmy w nim szansę na dosunięcie do wózka. Też ze względu na regulowaną wysokość.
Jula jest już zbyt duża żebym trzymała ją na kolanach przy stole przy takich pracach. Dopóki mieściła mi się głową pod brodą, mogłyśmy sobie tak siedzieć nachylone nad stołem. Teraz już się tak nie da.
Niedługo to ja będę jej sięgać pod brodę 😉
I tu pojawił się stolik – przetestowaliśmy – nadaje się 🙂
Na stawianie kawki przy wygodnym fotelu też oczywiście 😉

Nie chcę zabrzmieć jak reklama, ale jak coś jest godne polecenia, to polecam 🙂

pozdrawiam 🙂