piesek dla Dziadka :)…

farbki …Nie taki prawdziwy – namalowany, (a dokładnie – pomalowany) ale za to z prawdziwym oddaniem 🙂
60 urodziny Dziadka to nie lada okazja żeby wykazać się artystycznym talentem przy wręczaniu prezentu, zwłaszcza jeżeli, aby go wręczyć, polecieliśmy prosto do Anglii 🙂
Przy jego malowaniu Julcia miała mnóstwo radości, piesek jest kolorowy i wesoły 🙂
Dokumentacja powstawania obrazu oczywiście powstała – niniejszym załączam i zachęcam do tworzenia z Waszymi pociechami takich autorskich prezentów 🙂
Cieszą najbardziej.

malowanie pieska malowanie pieska

malowanie pieska malowanie pieska malowanie pieska

Obraz dumnie zdobi już angielską ścianę 🙂

podróże małe i duże…samolot.

Samolot – szybko, wygodnie i… wysoko 🙂 Babcia i Dziadek Julci mieszkają w Anglii więc Jula z lataniem jest już oswojona. Dla nas jest to najwygodniejszy środek transportu przy tak dużej odległości i ponieważ latamy z Julą już czas jakiś, chciałam podzielić się z Wami spostrzeżeniami i poradzić na co zwracać uwagę przy lotach z osobą niepełnosprawną.

Jak kilka lat temu lecieliśmy pierwszy raz i Julcia była mała, jej niepełnosprawność nie miała dużego wpływu na sposób rezerwacji oraz sam lot. Była traktowana jak dziecko z tą różnicą że mimo iż dzieci powyżej 3 roku życia muszą siedzieć osobno, ona mogła siedzieć ze mną na kolanach, przypięta dodatkowym pasem do mojego.
Wydawało mi się wtedy że nie potrzebuję nic więcej. Teraz wiem, że nie do końca. Głównie ze względu na wózek. Nie zaznaczając przy rezerwacji biletów, asysty dla osoby niepełnosprawnej, po pierwsze musiałam go znieść po, bardzo stromych, schodach na płytę lotniska, a potem zostałam z wózkiem przy schodach do samolotu i, trzymając Julcię na rękach, musiałam drugą ręką go złożyć, żeby mógł być zabrany pod pokład samolotu.
Leciałyśmy wtedy same, także nie miałam nikogo do pomocy. Nie polecam.
Ale podróże kształcą 🙂
teraz już wiem co trzeba zrobić, choć i tak czasem bywa, że napotykamy na niespodziewane trudności.
Najważniejsze – zaznaczyć przy rezerwacji biletów asystę dla osoby niepełnosprawnej z opcją pomocy w wejściu na pokład samolotu i, w zależności od potrzeby, ze swoim lub lotniskowym wózkiem.
Polecam zostać przy swoim.
Zaznaczenie asysty sprawia że na lotnisku trzeba są pojawić 2 godziny przed odlotem i od razu zgłosić że taka pomoc jest zaznaczona w bilecie. I od tego momentu bywa różnie, w zależności od lotniska.
Muszę przyznać że w Gdańsku jest rewelacyjnie pod tym względem. Świetna organizacja i wszyscy wszystko wiedzą. Od momentu zgłoszenia się na lotnisku, pojawiło się dwóch sympatycznych panów, którzy od tej pory wzięli nas w opiekę, przeprowadzając osobną ścieżką przez odprawy, bramki i w rezultacie prowadząc do windy którą zjechaliśmy na płytę lotniska. Tam podjechał specjalny samochód z windą, która zawiozła nas prosto do wejścia samolotu. Tak oto wygodnie dotarliśmy do naszego siedzenia (siedzenia dla osób z asystą i opiekuna są wcześniej zarezerwowane i są w tylnej części samolotu) a wózek został zabrany pod pokład.
Oczywiście nie ominęła nas żadna odprawa ani przechodzenie przez bramki i dokładna kontrola, z tą różnicą że nigdzie nie staliśmy w kolejkach a wózek był oczywiście sprawdzany bez konieczności wyciągania z niego Julci.
Sam lot – zależy od tego jak kto znosi latanie, jest bardzo przyjemny. Ja lubię (może poza startem…) 🙂 Jula też, lot do Anglii trwa dwie godziny i mija bardzo szybko 🙂 Jula teraz ma oczywiście osobne siedzenie, jest już za duża na siedzenie na kolanach 🙂 pasy bezpieczeństwa, które są przy fotelu, wystarczają aby, mimo że nie umie sama siedzieć, nie zsuwała się z siedzenia, pomocna jest też torba pod nogami 🙂

Pozostaje zająć się czymś relaksującym i cieszyć lotem 🙂

Jak wspomniałam, mimo, pozornie przygotowania na każdą ewentualność, zawsze coś zaskakuje, niekoniecznie pozytywnie…
Chwaliłam lotnisko w Gdańsku gdyż w porównaniu z no Leeds w Anglii, gdzie lądowaliśmy, organizacja jest zdecydowanie lepsza. W Leeds po wylądowaniu, zanim zdążyliśmy zareagować, wózek został zabrany razem z bagażem na taśmę do sortowni bagażu, a ponieważ wózek inwalidzki, oferowany przez lotnisko, nijak nie nadawał się dla Juli, po przejechaniu do terminala windą która zabrała nas z samolotu, trzeba było nieść Julcię przez cały terminal na rękach…
Potem już się zorientowałam dlaczego się tak stało i nie do końca była to wina pracowników lotniska. Po prostu Julci wózek nie wygląda jak inwalidzki, szczególnie złożony, wtopił się tło wózków dziecięcych które są oddawane z bagażem i został z nimi zabrany.
Pracownicy tak uparcie twierdzili że w luku nie został żaden wózek inwalidzki- że zaczęłam się bać że został w Polsce…
Ale nie został:)
I znowu – podróże kształcą – więc jak lądowaliśmy z powrotem w Polsce, od razu powiedziałam jakiego wózka należy szukać i że chcę go mieć pod samolotem.
I był 🙂

Wysokich lotów! 🙂

dziękujemy :)

Dziękujemy bardzo serdecznie za przekazanie Julci 1% podatku w tym roku. Wiem że to już prawie czas na kolejne rozliczenie ale nasza Fundacja, Zdążyć z pomocą, teraz dopiero zaksięgowała pieniądze na subkoncie Julci więc teraz dopiero dziękuję serdecznie 🙂
!% podatku, mimo że wydaje się być tylko 1% , ziarnko do ziarnka i w rezultacie stanowi dla nas, i myślę nie tylko dla nas, ogromną pomoc w finansowaniu codziennej rehabilitacji. Odkąd pojawiła się taka możliwość co roku z niej korzystamy.
Jeszcze raz bardzo dziękuję wszystkim którzy o nas pamiętają.

testujemy

wózek sklepowy dla niepełnosprawnych , ASDA Manchester, porażenie mózgowe,

Skoro już tak zachwalam te wózki sklepowe, z udogodnieniami dla niepełnosprawnych, wypadałoby przetestować jakiś, w końcu najcenniejsze jest własne doświadczenie.
I udało się 🙂
Podczas ostatnich odwiedzin u Babci i Dziadka w Manchesterze, Julcia miała okazję usiąść w wózeczku sklepowym w jednym ze sklepów sieci ASDA, o którym pisałam jakiś czas temu (tutaj znajdziecie przypomnienie artykułu).
Babcia pospieszyła z aparatem żeby uwiecznić ten wzniosły moment 🙂
Wyniki testu? – Julka siedziała wygodnie, pasy bezpiecznie ją trzymały, mogła się rozglądać dowoli, a siedzisko było na tyle wysokie że mogła się cała oprzeć.
Żeby nie było tak całkiem cudownie to trochę nam zabrakło podparcia na nóżki.
Ale pomysł super, takie wózki powinny być u nas w każdym hipermarkecie.
Pozostało ruszyć między sklepowe półki! 🙂

wózek sklepowy dla niepełnosprawnych , ASDA Manchester, porażenie mózgowe,