Witam serdecznie po długiej przerwie, długiej z kilku powodów… po pierwsze niespecjalnie miałam nastrój do pisania czegokolwiek po pogrzebie Dziadusia i to „po pierwsze” zdominowało właściwie kwestię zaglądania do blogu, ale było też i po drugie – wyjechaliśmy na turnus do Michałkowa i był tam kłopot z internetem, więc bardzo rzadko siadałam do komputera.
Teraz jesteśmy już w domku i mam nieco zaległości, które trzeba nadrobić.
W Michałkowie byliśmy drugi raz, zachęceni bardzo dobrymi rezultatami rehabilitacji za pierwszym razem i tym razem też się nie zawiedliśmy.
Julcia miała sporo zajęć, w tym, nowe w ofercie ośrodka – zajęcia metodą Halwick w basenie.
Julcia z uśmiechem witała wszystkich terapeutów, najwyraźniej wszystkich bardzo dobrze zapamiętała. Marudziła trochę na początku ćwiczeń na sali ale tylko przez pierwsze kilka minutek.
Miło było nam słyszeć że lepiej kontroluje głowę, że stopy lepiej przylegają do podłoża, że bardziej niż poprzednio skupia się na zajęciach, więcej obserwuje i wokalizuje.
Ćwiczenia na sali, tak jak poprzednio Julcia miała z Olą, dogoterapię z Gosią, zajęcia logopedyczne z panią Teresą a psychologiczne z panią Anią.
Na każdych zajęciach sporo się działo, Julcia dużo pracowała, ale myślę, że najlepiej pokażą to zdjęcia, których, jak to zwykle bywa gdy jesteśmy na turnusie w trójkę, mam sporo 🙂 a przez „sporo” mam na myśli naprawdę sporo, starałam się bardzo je „przesiać” ale jak to zwykle u mnie bywa, odsiałam stosunkowo niewiele (czyli ok. dwustu…)
Na sali Julia spędzała dwie i pół godziny dziennie ciągiem, miała w zakładany kombinezon, była zapinana w pajączka, miała masaże, terapię ręki i ćwiczenia metodą NDT. Ciocia Ola dobrze już zna Julcię wie czego trzeba od niej wymagać i doskonale radzi sobie z jej próbami wymuszania czegoś płaczem. Julcia już na pewno też się nauczyła, że nic nie wskóra, choć próbowała mniej lub bardziej przez cały turnus 🙂
Ola ma z Julcia bardzo dobry kontakt i umie zachęcić do ćwiczeń.
Zajęcia z pieskami to zdecydowania Julci ulubiony sposób spędzania czasu w Michałkowie:) Dlatego były codziennie. Gosia szczerze wzruszyła się gdy Julcia, po przyjściu na pierwsze zajęcia głośnym śmiechem dała do zrozumienia że doskonale pamięta i Gosię i pieski 🙂
Na tych zajęciach też się mnóstwo działo, pieski były jak zwykle przekochane a Gosia pełna pomysłów na wesołe, ciekawe i bardzo różnorodne prowadzenie zajęć.
Obok dogoterapii Julcia bardzo lubiła zajęcia z panią Teresą, neurologopedą. Także codziennie. Mnóstwo gier i zabaw edukacyjnych, masaże buźki oraz przesympatyczna i bardzo wesoła pani Teresa to bardzo dobre połączenie 🙂
Zajęcia z panią Anią, psychologiem, choć już nie codziennie, też przynosiły Julci dużo radości.
Terapia na basenie to dla nas nowość, szczególnie że nie mamy na miejscu okazji do korzystania z krytego basenu, nie mówiąc już o w nim terapii. Troszkę się bałam, nigdy nie oddawałam Julci do basenu samej, na turnusie w Wielspinie dwa lata temu co prawda mieliśmy codziennie basen ale tam wchodziłam z nią i się bawiłyśmy, co niewiele miało wspólnego z jakąkolwiek terapią. Szybko jednak okazało się że moje obawy były zupełnie nieuzasadnione. Przede wszystkim mogliśmy wejść na teren basenu z Julcią, żeby móc z bliska zobaczyć jak ćwiczy, no i oczywiście zrobić zdjęcia 🙂 Julcia bardzo ładnie ćwiczyła, choć początkowo z pewną dozą niepewności, ale w rezultacie bardzo szybko przekonała się do pani Ani i zajęć 🙂 Nam zajęcia bardzo się podobały, Julcia ładnie trzymała główkę i nie bała się wody, nawet jak zdarzyło jej się troszkę jej łyknąć… 🙂
Ćwiczenia były prowadzone metodą Halliwick.
No ale turnus to nie tylko ciężka praca, w czasie tego wyjazdu udało nam się też troszkę zrelaksować.
Korzystając z tego, że byliśmy blisko, odwiedziliśmy znajomych z turnusu w Gacnie, Gosię i Michała z ich prześlicznymi i przesłodkimi dwoma córeczkami – bliźniaczkami Zuzią i Oliwką:
oraz Kasię i Tomka z dwoma małymi przystojniakami – Kacperkiem i Pawełkiem:
jeszcze raz bardzo dziękujemy za przemiłą gościnę oraz sympatycznie i wesoło spędzony czas 🙂
byliśmy też w Inwałdzie, w dosyć ostatnio mocno popularnym „Parku Miniatur”, gdzie mieliśmy okazję podziwiać wiele światowej sławy budowli i budynków w skali średnio 1:25 i 1:15 – bardzo ciekawe doświadczenie, polecam.
jeden punkt z zaplanowanej wcześniej rozrywki wypadł grafiku, a chodzi o mecz siatkówki jaki 8.07 mieliśmy obejrzeć na żywo w katowickim spodku. Musieliśmy wracać wcześniej z turnusu ze względu na pracę męża, więc mecz zobaczyłam ale już w domciu 🙂 ale może nadrobię zaległości na Memorialne Huberta Wagnera w sierpniu, zobaczymy…