…z pogody ładniej oczywiście 🙂 Jula ma się już zdecydowanie lepiej więc brak stabilizacji pogodowej nie działa nam już tak na nerwy. Ataki w ciągu dnia już praktycznie ustały, ostatnio zdarzył się jeden w nocy ale na szczęście nie był duży, obyło się bez wlewki. Mamy nadzieję, że zwiększona dawka leków też już przynosi skutek.
Podsumowując – Jula w pełni sił i z humorem wróciła do zajęć i przedszkola i wszędzie radzi sobie bardzo dobrze nasza mała córcia kochana 🙂
W niedzielę skoczyliśmy do Babci za miasto, żeby nacieszyć się świeżym powietrzem w otoczeniu przyrody i przy okazji uzupełnić domowy warzywniak 🙂
ale nade wszystko – poobcować nieco z piękną przyrodą czyli wpaść w kwiatki i sprawdzić jakie są mięciutkie 🙂
a oto piękna niespodziewanie i równie niespodziewanie fotogeniczna… kapustka 🙂
jak kapustka to i jabłuszka
był też czas na pyszne deserki 🙂
i na koniec jeszcze kilka zdjątek z domku:
suuuuuszenie włosków – niezbyt ulubiona czynność Julci, aczkolwiek, z racji jej długo schnących gęstych włosów – konieczna, okazało się fajnie wygląda na zdjęciach 🙂
tym razem zdecydowanie ulubiona czynność Julci – czytanie książeczek 🙂
do zobaczenia na relacji z targów 🙂 czas się spakować (obiecałam zmieścić się w jedną walizkę, co, biorąc pod uwagę fakt iż jedziemy na dwa dni, nie powinno być problemem… – cóż „nie powinno” jest przy moim talencie do pakowania, kluczowym określeniem)