Witam serdecznie po dłuższej przerwie, tak to jest, że jak Julcia jest w domku to moja organizacja czasu (ogólnie zresztą nie należąca do najlepszych…) siada całkowicie… Rano zawsze mam tyle planów! cóż to my dziś nie będziemy robiły!… przecież mamy cały dzień… 🙂 okazuje się, że „cały dzień” to niekoniecznie tak dużo czasu… szczególnie jak jest zorganizowany wg planu zajęć Julci, a na niedobór tych, nie narzekamy 🙂
Teraz mam chwilkę tzw „ekstra” bo niespodziewanie Jula zasnęła śpi już ok godziny. Ostatnio zdarza się jej to częściej, nasza teoria jest taka, że to ze względu na pogodę i małe ataki jakie ma w ciągu dnia… w każdym razie jak ma ochotę spać to niech sobie robaczek śpi, widocznie organizm potrzebuje i nie będziemy z nim dyskutować. Widać było, że jest przygaszona lekko i nawet specjalnie nie miała apetytu, mam nadzieję, że jak się obudzi będzie w formie 🙂 Dziś miała tylko dogoterapię rano więc może sobie odpoczywać ile wlezie 🙂
No ale muszę oczywiście nawiązać do tytułu wpisu, skoro już napisałam o kwiatkach. Mam na balkonie kwiatki i to jest o tyle istotna informacja, że ostatni raz miałam je na balkonie… (w sumie nie pamiętam kiedy, ale wiem że już kiedyś były…). W tym roku jakoś tak sama chciałam nieco ukolorowić otoczenie balkonowe i zrobić tak, żeby można było sobie z przyjemnością wypić na nim przy stoliczku kawkę. Taki był plan (nieco odroczony całym tym remontem) i tak też się stało. Kwiatki są (nie mam pojęcia jak się nazywają, kupowałam na wygląd), jest kolorowo, a inwestycja w ożywianie nieco wnętrz zielenią na tyle mi si spodobała, że nawet wzbogaciłam sobie kuchnię o zioła w doniczce, a zioła lubię wszędzie a jak wiadomo, smak i zapach świeżych jest nieoceniony (szczerze polecam bazylię cytrynową – cudnie pachnie i świetnie nadaje się do herbaty zamiast cytryny, co biorąc pod uwagę szkodliwość takiego połączenia, jest bardzo praktyczne).
To tyle ze spraw bieżących. Lecę zobaczyć jak tam Julcia.
pozdrawiam