Tak miało być podobno z dostaniem się do specjalistów… I mówiono o dostępie w ramach NFZ, traktowanym u nas trochę jak „łaskę” ze strony państwa…
Cóż, ta „łaska” uszczupla nasze konto co miesiąc o blisko 1000 zł…
Ale nie bądźmy wymagający, bynajmniej nie o taki dostęp mi chodzi (jakoś nie do końca jestem pewna co będę robiła w środę o 15.45 w 2024r…) .
Konsultacja ortopedyczna – prywatna, nie śmiem o inną zabiegać. Dzwonię więc…
„proszę Pani, terminów na ten rok OD DAWNA już nie ma… w listopadzie zaczniemy rejestrować na przyszły…”
co ja sobie myślałam, przecież mamy październik…
nadmienię że koszt wizyty to 250 zł…
Dzwonię do kolejnej kliniki w której prof. przyjmuje – na grudzień jest mała szansa ale tylko jak w listopadzie zdążę zadzwonić w czasie jak zaczną rejestrować… coś jak otwarcie sklepu w dzień promocji – najlepiej czuwać już od nocy i po otwarciu drzwi lecieć na łeb na szyję, może się uda…
W jeszcze innej Klinice już w sierpniu rejestracje były na… marzec.
A ponieważ nie są to nasze pierwsze konsultacje ortopedyczne, to wiem na pewno że jeszcze parę lat temu nie było takich problemów.
Może więc trzeba, zanim będzie lepiej, skupić na tym żeby nie było gorzej…
A póki co trzeba czekać…