Powolutku

I w końcu przyszedł ten dzień! Po półtora miesiąca dzisiaj rano pierwszy raz włożyliśmy Julę do wózeczka! Narazie wspólnymi siłami, pod okiem i z zalecenia terapeuty, ale przyszedł ten dzień, tak długo na to czekaliśmy! Pojechaliśmy na śniadanko, potem na spacerek, tyle szczęścia na raz!
Łatwo jednak nie jest. Jula przy każdej zmianie pozycji płacze, widać że ją boli…Ale trzeba… Sumiennie wykonujemy więc zalecenia pani terapeutki, chcąc jednocześnie jak najbardziej to Julci ułatwić.
Pośpiech nie jest dobrym doradcą, na wszystko mamy czas. Jula potrzebuje go więcej ze względu na spastykę która nie pomaga a może bardzo zaszkodzić póki kości się nie wzmocnią. Na wszystko trzeba uważać.
Ale do wszystkiego dojdziemy, powoli.

Ale oczywiście nie byłoby mowy o żadnym dochodzeniu do czegokolwiek gdyby nie to że operacja się udała, bioderko jest naprawione a rtg po zdjęciu gipsów wykazało że wszystko jest w porządku.
Teraz przez kilka dni ćwiczenia a dokładniej instruktaż tego jak przez najbliższe tygodnie postępować z Julcią.
Najważniejsze że mamy to już za sobą. W domu Jula szybciej dojdzie do siebie.
Pozdrawiamy jeszcze z Otwocka.

Ostatnie ozdoby :)

W niedzielę wyruszamy do Otwocka na zdjęcie gipsów- w końcu!
O dziwo na ową informację większość znajomych reaguje gromkim „to już!?… ależ to szybko minęło! „…
Otóż wcale nie tak szybko…
6 tygodni siedzenia w domu bez możliwości wyjścia nawet na mały spacerek to naprawdę sporo czasu…
Jula dzielnie znosiła niewygodne spodenki i na pewno już się nie może doczekać ich zdjęcia 🙂

Obecnie wyjście z wózeczkiem na spacer to punkt nr 1 na liście planów wakacyjnych 🙂

Na całe szczęście pogoda dopiero się rozkręca więc nie było nam żal tak przesiadywać, i, co ważniejsze, ominęły nas upały 🙂

No i całe wakacje przed nami.

Narazie skrapiamy się na tym żeby wszystko poszło zgodnie z planem – w niedzielę zdjęcie gipsów a od poniedziałku rehabilitacja na oddziale w szpitalu w Otwocku. Mamy tam zostać ok tygodnia.

Póki co gipsy są jeszcze na nóżkach więc proces ich upiększania trwa.
Dziś odwiedziła nas mała Ingridka z Mamusią, prosto ze słonecznej Itali i namalowała Julci piękne kwiatuszki.

Dziękujemy 🙂

Julia Waleczna :)


Nasza najukochańsza Ciocia Kasia zrobiła sama i przysłała Julci poszewkę z wyszytą Meridą Waleczną z Julci imieniem 🙂
Do przesyłki doączona była karteczka z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia 🙂
Dziękujemy bardzo!
Z takimi przyjaciółmi Jula bardzo szybko wróci do zdrowia! 🙂

szczotka pasta kubek ciepła woda… :)

Wszyscy znamy tę skoczną i wesołą pioseneczkę zachęcającą zwykle średnio garnące się do mycia zębów dzieci 🙂
Uwspółcześnione nieco wersje (np. Julci ulubiona „do 20 licz tak jak ja”) wyznaczają dodatkowo bardzo istotną granicę czasową całego procesu 🙂

Coż, dziś potrzeba coś więcej niż pioseneczka motywacyjna – np. szczoteczki z ulubionymi postaciami z bajki, ewentualnie (dla wyjątkowo niechętnych higienie jamy ustnej) z dodatkowo pulsującym czerwonym światełkiem (osobiście mnie lekko niepokojącym przez awersję do wszelkich migających światełek ze względu na padaczkę Julci).
To oczywiście nie wszystko, musi być jeszcze odpowiednia do wieku pasta (wedle preferencji smakowo-kolorystycznych).
W sytuacjach wyjątkowych zawsze może pomóc obietnica nagrody (byle nie słodyczy bo nieco zaburza to istotę całego przedsięwzięcia 🙂 )

I powyższe jest dokładnie wszystkim czym nie muszę się przejmować.
„Ale mam dobrze” pomyśli pewnie niejedna Mama przy setnym wieczorze okraszonej krzykami i groźbami kolejnej próby zagonienia synka czy córki do łazienki w pobliże szczoteczki do zębów…
Pewnie w tym temacie mam dobrze, (w jakimś muszę przecież mieć 🙂 )
Jula zawsze bardzo lubiła mycie ząbków, zadowolona szeroko otwiera buźkę kiedy widzi jak nakładam pastę na szczoteczkę a jeszcze lepiej jak wkładam jej ową szczoteczkę w rączkę żeby sama pomogła mi w myciu 🙂
Na tym jednak pozytywy się kończą.
Jula przygryza szczoteczkę co sprawia że nie zawsze można dokładnie jej wszystkie ząbki wyczyścić. Ogromnym ułatwieniem jest szczoteczka elektryczna, która, niewzruszona przygryzaniem dzielnie pracuje bez porównania lepiej czyszcząc ząbki.
Do tego Jula połyka dużo pasty w trakcie mycia co sprawia że pasta musi mieć ograniczoną ilość fluoru. Aczkolwiek, szczerą będąc, muszę przyznać że preferencje smakowe Jula ma – pasty miętowe są przyjmowane przez nią ze zdecydowanie większym entuzjazmem 🙂

Piszę o tym ponieważ zastanawiam się jak inni rodzice radzą sobie z myciem zębów u dzieci z porażeniem oraz jakie najczęściej problemy dentystyczne i kiedy się pojawiają.
U nas ich jeszcze nie ma ale coraz częściej z niepokojem myślę o tym co będzie jak się pojawią (i to nie jest martwienie się na zapas tylko racjonalna ocena prawdopodobieństwa 🙂 )
Ból zęba, jeżeli się pojawi jest ciężki do rozpoznania, Jula nie umiałaby pokazać nam co ją boli. Do tego pójście do dentysty to wyzwanie a konieczność leczenia często wiąże się z narkozą…
Dlatego profilaktyka jest dla nas kluczowa.
Jula je bardzo mało słodyczy, biorąc pod uwagę ich ilości pochłaniane zwykle przez dzieci mogę śmiało stwierdzić że nie je ich wcale (dla statystyków mieściłaby się w marginesie błędu).
Ale to zapewne nie wystarczy.

Póki co cieszymy się więc,że wszystko jest dobrze, optymizm jest jednak ostrożny 🙂

pozdrawiam 🙂