na jednym wózku

witam 🙂

teraz żeby nadrobić będę częściej zaglądać, szczególnie że mam konkretny ku temu powód 🙂

Co jakiś czas zaglądam na stronę Fundacji Promyk Słońca z Wrocławia, w której byliśmy w zeszłym i w tym roku na kursie vojty i zobaczyłam, że Fundacja prowadzi kampanię pt „Na jednym wózku” w ramach której ogłoszony jest konkurs na blog opisujący życie osoby niepełnosprawnej i pomyślałam sobie że w końcu takowy blog posiadam i nawet od czasu coś piszę więc czemu nie 🙂
I tak oto postanowiłam zgłosić nasz blog, co pieczętuję niniejszym logiem kampanii

Ranking blogów kampanii społecznej Na jednym wózku

tak więc jeżeli ktoś z czytelników ma ochotę na nasz blog zagłosować to serdecznie zapraszam.

pozdrawiam 🙂

i minął miesiąc…

aż się sama przestraszyłam jak zobaczyłam ile czasu minęło odkąd ostatnio coś naskrobałam… ale były wakacje a te jak wiadomo żądzą się swoimi prawami czyli totalnym lenistwem jak najdłużej się uda 🙂 nie żeby jakoś strasznie męczące było pisanie bloga ale im więcej czasu poświęcałam Julci tym pełniej wydawał mi się spędzony.
A Jula się naodpoczywała w te wakacje! oj tak! 🙂 i nie był to urlop wymuszony kiespką formą jak w zeszłym roku kiedy to nadopiekuńcza mama zafundowała jej taki maraton terapii wakacyjnych że biedulka moja mała wysiadła już pod koniec lipca… tym razem był to czas od początku do końca wypełniony odpoczynkiem i nabieraniem sił. I dzięki temu Jula była przez cały czas w świetnej formie, spędziła trzy tygodnie nad jeziorkiem z kuzynami których na co dzień nie widuje za często i zwykle nieco niepewnie i lękliwie do nich podchodziła. Z perspektywy czasu widzę że to było najlepsze co mogłam zrobić żeby to zmienić (oczywiście bardzo istotne jest też spędzenie tego czasu z moimi kochanymi szwagierkami 🙂 ). Jula oswoiła się z chłopakami a chłopaki oswoili się z Julą 🙂 I nawet nie ważne było jaka była pogoda, bo bywało różnie, zawsze było wesoło i zawsze dużo się działo, jak to z dzieciakami, trzeba mieć oczy dookoła głowy, ja na co dzień nie mam takich doświadczeń, miałam okazję się przekonać że nie jest to łatwy kawałek chleba 🙂 Najbardziej cieszę się że dawało mi się włączać Julcię w zabawy z chłopakami a i oni nauczyli się że Jula ma swoje zachowania i potrzebuje specjalnej opieki, zadawali dużo pytań z cyklu „a czemu Julcia nie mówi” albo „czemu Jula ma pieluszkę” a ja starałam się w przystępny ale rzeczowy sposób na nie odpowiadać. To przesłodkie chłopaki i Jula też to w końcu zauważyła 🙂

i obowiązkowo kilka zdjątek jeszcze znad jeziorka 🙂

poza pobytem nad jeziorkiem staraliśmy się jak najmniej siedzieć w domku i często wyjeżdżać choć gdzieś niedaleko na tyle na ile pozwalała praca Damiana, który niestety na dłuższy niż kilka dni urlop nie mógł sobie pozwolić ale planujemy odbić sobie to w najbliższym czasie 🙂

nie mogło zabraknąć ukochanych wujciów 🙂

odwiedziły nas też kuzynki Julci mieszkające na stałe w Irlandii, cudne dziewczynki Ola i Ala, ich średnia siostrzyczka Lilka, moja chrześnica, została z Tatusiem w domu, dziewczyny pozowały zawodowo 🙂

koniec wakacji został zaakcentowany dzięki rodzinnemu ognisko-grilowi na działeczce u cioci Marty 🙂 było sympatycznie, smacznie i wesoło 🙂

a Jula już w szkole – ruszyła do pierwszej klasy i jak narazie powoli przyzwyczaja się do nowej grupy i nowych Pań, choć miejsce to samo tylko inna sala. W grupie jest ich czworo także jest bardzo kameralnie 🙂 do tego trzy Panie więc są pod dobrą opieką i dużo się dzieje. Trzymamy kciuki za naszą małą pierwszoklasistkę 🙂

Do codziennego trybu zajęć wróciliśmy już wcześniej, zmiany pogody jakie są teraz mają kiepski wpływ na Julcię, która na zmianę jest albo senna albo nazbyt pobudzona, więc musieliśmy zrobić kilka dni przerwy, ale wszystko wraca do normy. Tak jest co roku w tym okresie więc cierpliwie czekamy na stabilizację pogody.

pozdrawiam 🙂

trochę olimpijsko

nie może tak być że nic nie piszę o olimpiadzie bo ktoś jeszcze gotowy pomyśleć że nie śledzę losów naszych sportowców na tej ważnej imprezie. Otóż śledzę (razem z Julcią bo cóż ona biedna ma za wybór jak mama dzierży pilota… 🙂 ) i jak miliony kibiców śledzę z lekkim, choć narastającym stopniowo niepokojem… emocje jakie zafundowali nam nasi dotychczasowi medaliści są nie do opisania i bardzo za nie dziękuję, czekamy na więcej 🙂

Wiele naszych szans medalowych już przepadło, z dnia na dzień przepadają kolejne i ponieważ stokroć gorzej czują się sportowcy mający świadomość że zawiedli, nie zamierzam im dokładać swoimi komentarzami i krytyką, jestem daleka od takiego rodzaju kibicowania, (poza jednym wyjątkiem ale o tym za chwilę…) szczególnie że na co dzień nie interesuję się za bardzo losami większości dyscyplin jakich przedstawicieli mamy na olimpiadzie.
Taki badminton np. – bardzo fajnie się ogląda, gra jest emocjonująca i okazuje się że mamy dobrą drużynę w tzw „mixie” ale cóż z tego jak poza igrzyskami możliwości zobaczenia choćby jednego ich meczu są praktycznie żadne… z siatkówką plażową już jakby nieco lepiej bo ma coraz więcej fanów i naprawdę nasze chłopaki dzielnie walczyli i choć nie mają medalu to myślę że mogą być z siebie zadowoleni.
A jak o siatkówce już mowa to przecież nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o chłopakach… z nimi to tak jakoś jest na tej olimpiadzie że opinia dotycząca ich gry zależy od dnia, bo gdybym pisała o nich wczoraj to same pochwały – Zbyszek – rewelacja, Bartek – po prostu super, Marcinowi też wszystko wychodziło, wszystkie nasze Michały zrobiły to co trzeba, że o Krzyśku i Łukaszu nie wspomnę, ale dziś… i to właśnie owy wyjątek od nie komentowania bo aż mnie dziś nosiło… całe szczęście że dokładnie cały mecz, (z nakładką nawet), obierałam i kroiłam papierówki na mus (przeżywam obecnie ich coroczne oblężenie) bo miałam się na czym wyżywać na bieżąco…
oj jakby mi jaki z tego boiska pod te obierki się zaplątał!…

ale ponieważ jestem i zawsze byłam niepoprawną optymistką to mam swoją teorię na ten temat – to była taka taktyczna zmyłka, żebyśmy już zeszli z chłopaków i zdjęli im z głowy trochę presji z cyklu „przecież muszą zdobyć złoto” a w zamian za to cieszyli się i cenili każdy zdobyty punkcik…
tak więc zrozumiałam aluzję i weźcie się do roboty bo Zbyszek ma rację, taką grą nie wygracie niezależnie od tego kto będzie po drugiej stronie boiska…
to im powiedziałam!… 🙂
ale to tylko takie gadanie bo wiadomo przecież że mamy świetną drużynę złożoną ze cudnych chłopaków także trzymajmy kciuki 🙂

pozdrawiam olimpijsko 🙂

wakacyjnie

Witam serdecznie 🙂
dawno nic nie pisałam ale przecież są wakacje i zdecydowanie więcej czasu spędza się poza domem, przynajmniej tak powinno być, bo upały nie zawsze zachęcają do wyjścia… Jula też nie jest ich wielką fanką, wtedy najlepiej być gdzieś nad jeziorkiem, co też nam się w tym roku udało zrealizować. Z moimi dwoma najlepszymi na świecie szwagierkami (buziaki dziewczyny) i ich słodkimi synkami spędziłam z Julą nieco ponad tydzień nad jeziorkiem właśnie w domku, który od lat już mają Damiana rodzice a w którym od dwóch lat jakoś nie złożyło się żebyśmy byli…
Obawiałam się troszkę tego jak Jula będzie funkcjonować w towarzystwie kuzynów z cyklu „wszędzie nas pełno” i „im głośniej tym lepiej” 🙂 ale okazało się że zupełnie niepotrzebnie bo doskonale się wpasowała w klimat i nawet nie przeszkadzało naszej córci jak wstawali wcześniej i zaczynali buszować – spała tyle ile potrzebowała 🙂 twarda sztuka 🙂
Przesympatycznie spędziliśmy razem czas i mimo, że początkowo pogoda nie była zbyt ciekawa (czytaj – lało lało i lało…) to mimo to dzieciaki świetnie się bawiły. Mam nadzieję że uda nam się to jeszcze w te wakacje powtórzyć.
Jula odpoczywała też od zajęć, wróciliśmy żeby zdążyć jeszcze przed urlopem Sebastiana (przy okazji muszę się za niego pochwalić, bo Sebastian ukończył właśnie z wyróżnieniem kurs vojty i jest już certyfikowanym terapeutą tej metody – gratulujemy! 🙂 ) poćwiczyć trochę i teraz Jula ma kolejny zasłużony odpoczynek bo dzielnie i ciężko pracuje od początku roku prawie bez przerwy, a Sebastian zawsze podkreśla że odpoczynek jest tak samo ważny jak terapia. W zeszłym roku zresztą mniej więcej o tej samej porze mieliśmy okazję się o tym przekonać…
Tak więc Jula obecnie ma labę od dokładnie wszystkich zajęć bo troje naszych terapeutów w tym samym czasie jest na urlopie 🙂 My niestety nasz wspólny urlop będziemy przenosić na powakacyjny czas bo Damian ciężko pracuje i teraz nie może sobie pozwolić na przerwę, mam nadzieję że sobie to później odbijemy z nawiązką 🙂

To póki co tyle, oczywiście jeszcze zdjęcia z naszego pobytu nad jeziorkiem – specjalnie dla Ciebie Iwonko 🙂 i pozdrowienia dla Iguni!

julkaimy

pozdrawiam wakacyjnie 🙂