aż się sama przestraszyłam jak zobaczyłam ile czasu minęło odkąd ostatnio coś naskrobałam… ale były wakacje a te jak wiadomo żądzą się swoimi prawami czyli totalnym lenistwem jak najdłużej się uda 🙂 nie żeby jakoś strasznie męczące było pisanie bloga ale im więcej czasu poświęcałam Julci tym pełniej wydawał mi się spędzony.
A Jula się naodpoczywała w te wakacje! oj tak! 🙂 i nie był to urlop wymuszony kiespką formą jak w zeszłym roku kiedy to nadopiekuńcza mama zafundowała jej taki maraton terapii wakacyjnych że biedulka moja mała wysiadła już pod koniec lipca… tym razem był to czas od początku do końca wypełniony odpoczynkiem i nabieraniem sił. I dzięki temu Jula była przez cały czas w świetnej formie, spędziła trzy tygodnie nad jeziorkiem z kuzynami których na co dzień nie widuje za często i zwykle nieco niepewnie i lękliwie do nich podchodziła. Z perspektywy czasu widzę że to było najlepsze co mogłam zrobić żeby to zmienić (oczywiście bardzo istotne jest też spędzenie tego czasu z moimi kochanymi szwagierkami 🙂 ). Jula oswoiła się z chłopakami a chłopaki oswoili się z Julą 🙂 I nawet nie ważne było jaka była pogoda, bo bywało różnie, zawsze było wesoło i zawsze dużo się działo, jak to z dzieciakami, trzeba mieć oczy dookoła głowy, ja na co dzień nie mam takich doświadczeń, miałam okazję się przekonać że nie jest to łatwy kawałek chleba 🙂 Najbardziej cieszę się że dawało mi się włączać Julcię w zabawy z chłopakami a i oni nauczyli się że Jula ma swoje zachowania i potrzebuje specjalnej opieki, zadawali dużo pytań z cyklu „a czemu Julcia nie mówi” albo „czemu Jula ma pieluszkę” a ja starałam się w przystępny ale rzeczowy sposób na nie odpowiadać. To przesłodkie chłopaki i Jula też to w końcu zauważyła 🙂
i obowiązkowo kilka zdjątek jeszcze znad jeziorka 🙂
poza pobytem nad jeziorkiem staraliśmy się jak najmniej siedzieć w domku i często wyjeżdżać choć gdzieś niedaleko na tyle na ile pozwalała praca Damiana, który niestety na dłuższy niż kilka dni urlop nie mógł sobie pozwolić ale planujemy odbić sobie to w najbliższym czasie 🙂
nie mogło zabraknąć ukochanych wujciów 🙂
odwiedziły nas też kuzynki Julci mieszkające na stałe w Irlandii, cudne dziewczynki Ola i Ala, ich średnia siostrzyczka Lilka, moja chrześnica, została z Tatusiem w domu, dziewczyny pozowały zawodowo 🙂
koniec wakacji został zaakcentowany dzięki rodzinnemu ognisko-grilowi na działeczce u cioci Marty 🙂 było sympatycznie, smacznie i wesoło 🙂
a Jula już w szkole – ruszyła do pierwszej klasy i jak narazie powoli przyzwyczaja się do nowej grupy i nowych Pań, choć miejsce to samo tylko inna sala. W grupie jest ich czworo także jest bardzo kameralnie 🙂 do tego trzy Panie więc są pod dobrą opieką i dużo się dzieje. Trzymamy kciuki za naszą małą pierwszoklasistkę 🙂
Do codziennego trybu zajęć wróciliśmy już wcześniej, zmiany pogody jakie są teraz mają kiepski wpływ na Julcię, która na zmianę jest albo senna albo nazbyt pobudzona, więc musieliśmy zrobić kilka dni przerwy, ale wszystko wraca do normy. Tak jest co roku w tym okresie więc cierpliwie czekamy na stabilizację pogody.
pozdrawiam 🙂