Właśnie tak – po raz kolejny w tzw. okresie rozliczeniowym pojawia się „pomysł” pozbawienia nas możliwości pozyskiwania środków na rehabilitację z 1% podatku…
Powód?
Wiceminister Jarosław Duda podaje konkretny: „W mechanizmie tym chodziło o to, by podatnicy mogli przeznaczyć część pieniędzy publicznych, a nie ich własnych, na działalność pożytku publicznego, tymczasem przekazują je na rzecz konkretnych osób i jeśli środki z 1% są dobrze wykorzystywane, nie powinny być „zawłaszczane” przez kilka największych ogólnopolskich fundacji”.
I tu mnie po prostu (przepraszam za kolokwializm) szlag trafia! (chociaż w sumie to blog i kolokwializmów mogę sobie używać i bez przepraszania 🙂 )
Otóż panie ministrze jestem właśnie (a właściwie Julcia jest) tą konkretną osobą i do tego korzystam z pomocy tych „zawłaszczających” środki z 1%, największych polskich fundacji.
A konkretnie Fundacji Zdążyć z Pomocą, w której Julcia ma, obok blisko 25.000 potrzebujących dzieci, subkonto umożliwiające nam gromadzenie środków na rehabilitację.
I też o tę fundację chodzi najbardziej, bo w zeszłym roku, na 480 mln. ogólnie przekazanych z 1%, wpłynęło do niej prawie 118 mln.
Tylko czy ktoś zastanawia się nad tym skąd biorą się te środki?…
Usłyszałam kiedyś wypowiedź dyrektora jakiegoś lokalnego hospicjum, któremu udało się uzbierać ok 200.000 zł z 1%. Pani dyrektor dziękując za wpłaty powiedziała, z lekką pretensją w głosie, że może nie są to duże pieniądze ale oni przecież nie mają takich możliwości jak jakaś wielka fundacją z Warszawy, która zbiera miliony…
Naprawdę nie żałuję im tych pieniędzy, niech i też te miliony zbierają, ale jak można w tak niesprawiedliwie uogólniony sposób, jednym zdaniem określić całą ciężką pracę tysięcy rodziców, którzy z obawą w sercu liczą każdą wpływającą na subkonta ich dzieci złotówkę próbując co roku jak najlepiej je rozdysponować.
Bo jeżeli podzielimy te grube miliony przez ilość dzieci na jakie są one rozksięgowywane, zgodnie z danymi wpisanymi przez podatnika w PIT, na te prawie 25.000 dzieci, to nagle okazuje się że każde z nich otrzymuje ok 5.000 zł… Statystycznie oczywiście, bo jednym udaje się zebrać mniej innym więcej.
I raczej słowo „udaje” jest tu nie na miejscu bo przecież sama wiem jak wiele kosztuje nas rodziców, pozyskiwanie tych środków, jak każdy z nas liczy na nie co roku gdyż stanowią gros potrzeb naszych dzieci.
Dookoła widzimy mnóstwo apeli o 1%, który stał się już swoistym symbolem pomocy, pamiętajmy że za każdym z tych apeli stoi oczekujące pomocy dziecko.
A dlaczego w ogóle musimy? dlaczego owy „mechanizm”, jak nazwał całą akcję pan minister, jest potrzebny?
Może trochę cyferek:
Bo przecież możemy korzystać z szeregu atrakcyjnych dofinansowań do rehabilitacji, wyjazdów na turnusy, do sprzętu ortopedycznego, mamy doskonały dostęp do bezpłatnych programów terapeutycznych kiedy i gdzie tylko chcemy…
W idealnym świecie… może…
Nie u nas.
Dofinansowanie do turnusu rehabilitacyjnego przysługuje raz w roku (bywa że raz na dwa lata) i wynosi ok 1.000 zł. Koszt turnusu dwutygodniowego to ok 5.000 ale spokojnie może kosztować więcej, w zależności od wyboru terapii. Takich turnusów w roku, żeby miały sens musi być kilka, co daje nam już bardzo konkretną kwotę, a gdzie pozostała cześć roku i potrzebne w tym czasie terapie?…
Julcia od kilku lat nie wyjeżdża na turnusy, najeździliśmy się na nie (byliśmy na ok 30) i „zawłaszczone” przez nas za pośrednictwem fundacji wpływy z tytułu 1% bardzo nam pomogły a wręcz przez kilka lat umożliwiały udział w tych wyjazdach.
Obecnie mamy to szczęście, że Jula jest objęta kompleksową i fachową opieką terapeutyczną na miejscu, co kosztuje znacznie mniej niż wyjazdy na turnusy bo ok 2.500 miesięcznie ale 1% cały czas jest dla nas niezbędnym – Jula wymaga i będzie wymagała rehabilitacji do końca życia.
I nie dlatego że musi się nauczyć chodzić czy siedzieć, u Julci regularne ćwiczenia są niezbędne w codziennym funkcjonowaniu w aspekcie bardzo, w naszym rozumieniu, podstawowym.
U Julci ćwiczenia wpływają zarówno na wyraźną poprawę oddechu i krążenia, funkcjonowania narządów wewnętrznych, jak i usprawniają metabolizm, co jest ogromnym wsparciem dla organizmu w obliczu braku czynnej pionizacji.
W perspektywie stałej i ciągłej potrzeby usprawniania psychoruchowego konsekwencja i zachowanie płynności zajęć ma znaczenie kluczowe dlatego dla takich dzieci jak nasza córcia rehabilitacja jest codzienną koniecznością.
Julcia jest dzieckiem leżącym, niezdolnym do samodzielnej aktywności ruchowej z dużymi zaburzeniami już na poziomie motoryki dużej i małej.
Przy stałej dysfunkcji OUN codzienna praca terapeuty polega na stałym przeciwdziałaniu nieprawidłowemu napięciu mięśniowemu.
I „stałym” w tym zdaniu jest pojęciem kluczowym.
I tu niezastąpiona od dwu lat jest dla Julci, niedostępna w naszym regionie w ramach bezpłatnej rehabilitacji, metoda Vojty.
Precyzyjne wyzwalanie prawidłowych wzorców ruchowych harmonizując pracę mięśni, powoduje że rozluźnione i wzmocnione pracują na co dzień coraz lepiej, dając Julci coraz większą swobodę ruchu, poprawiając sylwetkę i stabilność. Skutecznie udaje się również zapobiegać jakże często pojawiającym się w spastycznej postaci mpd przykurczom oraz deformacjom.
Na wszystko to bez ćwiczeń nie miałaby szans.
I na takie właśnie, panie wiceministrze, fanaberie i zachcianki, my konkretne osoby, przy pomocy fundacji, pożytkujemy sobie „zawłaszczone” z 1% pieniążki…
Ja już nie mam siły czytać bzdur p. Dudy. Jak pomyślę sobie, że jest Pełnomocnikiem Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych robi mi się z lekksza słabo…
Trzymajcie się dziewczyny ciepło!
Pozdrawiamy wiosennie!
…i teraz będzie :::brzydko i brutalnie:::…na debili i pedofili jest jedno :lekarstwo:…kulka…
Mi to już ręce opadają a łzy napływają do oczu.Co za ludzie siedzią w tym rządzie, Matko Boska aż włos się jeży na głowie jakie mają pomysły. Szkoda tylko,że nikt nie pomyślał ile niepełnosprawnych dzieci żyje dzięki temu 1%.