Witam serdecznie 🙂
Zaniedbuję ostatnio troszkę blog, ale Jula jest od wczoraj w przedszkolu więc mam troszkę więcej czasu, jak narazie nadrabiam zaległości urzędowe i domowe ale na naskrobanie kilku słów też oczywiście mam zaplanowany czas 🙂
Po feriach ciężko Julci wstać rano – przyzwyczaiła się do leniuchowania a tu trzeba raz raz i do przedszkola – rano przez to mamy zamieszanie straszliwe – wszystko jest wyliczone co do minuty, budzenie, wstawanie, śniadanie, leki, pakowanie w zimowe kurtki itp (co teraz zajmuje znaczną część czasu porannego 🙂 ) i do przedszkola…
Budzenie Julci to bardzo skomplikowany i długotrwały proces – okazuje się że najmocniejszy sen jest właśnie rano 🙂 a ja nie mam serca drastycznie tego zmieniać więc delikatnie ją szturcham i szepce do uszka „Juleczko wstawaj…” efekt jest taki że mogłabym równie dobrze nic nie mówić bo Julcia ewentualnie otworzy na sekundę jedno oko i śpi dalej. Przechodzę więc do kolejnego etapu budzenia – włączam Juli ulubione piosenki – czasem ją to obudzi ale z reguły wtedy uśmiecha się ale oczy dalej są zamknięte 🙂 Ponieważ czas nieubłagalnie ucieka przechodzę do planu B – wołam Damiana. Jak już Tata wkracza do akcji ze swoimi wariactwami to Jula jest od razu rozbudzona i uśmiechnięta od ucha do ucha 🙂
Wrócę jeszcze do czasu ferii, niespecjalnie udzielaliśmy się podwórkowo, ale za to towarzysko nadrabialiśmy zaległości 🙂 Tylu spotkań z rodzinką od dawna nie mieliśmy. A to wszystko dzięki temu, że z reguły moi rodzice i brat są za granicą a od jakiegoś czasu jesteśmy prawie w komplecie na miejscu 🙂 Jeszcze tylko czekamy aż mój Tata do nas dojedzie i przez jeszcze kilka dni dalej będziemy wszyscy razem 🙂
Ponieważ po pierwsze dawno nie było takiej okazji a po drugie nie wiadomo na jak długo zostaną wszyscy na miejscu, trzeba się sobą nacieszyć ile się da 🙂
Kiedy rodzina rozjeżdża się po świecie uczymy się doceniać każdą wspólną chwilę, uwielbiamy spędzać ze sobą czas a Julcia szaleje za wujkami 🙂
Rodzinne ferie zaczęliśmy od Dnia Babci
kto pierwszy ten lepszy 🙂 nawet Julcia nie miała taryfy ulgowej, walczyła zacięcie o słodkości próbując zahipnotyzować wujcia wzrokiem… 🙂
i z wujciami 🙂
Nie mogło zabraknąć tradycyjnego już u nas spotkania przy zupce meksykańskiej i domowej pizzy 🙂
Najlepszą zabawą jest jej wspólne robienie 🙂
i efekt pracy 🙂
podczas gdy część towarzystwa buszuje w kuchni, druga część pogrążona jest w lekturze 🙂
przy wyjściu obowiązkowe uściski … tylko jakoś ilość głów się nie zgadza z ilością nóg… 🙂
i wszyscy razem (włączając zawsze obecnego po drugiej stronie obiektywu fotografa 🙂 )
Tato czekamy na Ciebie z kolejnymi pizzami 🙂
W drugim tygodniu ferii Udało mi się z Julcią w końcu odwiedzić Zuzię która całkiem niedawno, bo 5 stycznia, pojawiła się na świecie 🙂
Zuzia to mała siostrzyczka koleżanki Julci z przedszkola Adusi.
Julcia była zafascynowana dzidziusiem – jak przystało na starszą koleżankę spokojnie trzymała maluszka na kolankach i wpatrywała się cichutko 🙂
Ja przy takich okazjach uświadamiam sobie jaka jest już duża 🙂 niedługo kończy 7 lat…
a Zuziczka przesłodka oczywiście 🙂
ferie ferie i po feriach…
pozdrawiam 🙂
Jak miło popatrzeć jak związani jesteście ze sobą. Cudownie, że macie tak wspaniałą rodzinkę. My też już wszyscy w domku po operacji Iguni. Pozdrawiamy Was cieplutko.