Za oknem lato w pełni i choć nastrój już nie do końca wakacyjny ( a może właśnie dlatego?!..) postanowiłam wrócić jeszcze na chwilę do Zakopanego – wspomnieniami 😉
Niesprawiedliwym bowiem byłoby nie wspomnieć o tym jak przyjazne osobom niepełnosprawnym jest to miasto i związane z nim atrakcje.
Przed wyjazdem zastanawialiśmy się nasz entuzjazm pobytu w Tatrach nie skończy się na podziwianiu ich z tarasów widokowych a przygotowane dla turystów atrakcje będą dostępne tylko na stronach przewodnika turystycznego.
Oczywiście nie planowaliśmy wspinać się z Julką na plecach na szczyty gór, mieliśmy tylko nadzieję ciekawie i różnorodnie spędzić czas, bez napotykania na każdym kroku na przeszkody.
I Zakopane nas nie zawiodło 🙂
Po pierwsze poruszanie się wózkiem po samym mieście – dużo podjazdów i przystosowanych, dużych pomieszczeń.
Wjazdy na krzesełkowe kolejki linowe – proszę bardzo! 🙂 wyciągi były specjalnie dla nas zatrzymywane, żebyśmy mogli spokojnie usiąść z Julą i się zabezpieczyć.
Z uśmiechem, bez pośpiechu i zawsze służący pomocą górale 🙂
Na wyciąg na Polanę Szymoszkową na siedzenie zmieścił się też wózek 🙂
Kolejka szynowa z Gubałówki na Krupówki – peron z osobnym wejściem dla osób na wózku, w wagoniku wygodnie i mnóstwo miejsca.
Termy Chochołowskie – na basenach jest zwykle wygodniej i są dostosowane dla osób na wózkach – tutaj windą wjechaliśmy bezpośrednio na basen, po którym mogliśmy swobodnie się (umytym wcześniej w specjalnej sali wózkiem) poruszać.
Może pani dyrektor z szkoły z Jaźwina, o której ostatnio głośno w mediach, gdyż zabroniła wjeżdżać Antosiowi do szkoły zabłoconym wózkiem, powinna spróbować mycia kół – całkiem prosta i powszechna praktyka 😉
Ale dalej o termach- szatnie – osobne dla osób na wózkach z wygodnymi dużymi przebieralniami za kotarą.
Pozostaje tylko cieszyć się z pobytu 🙂
W gościńcu Gubałówka, w którym mieszkaliśmy mieliśmy pokój na parterze, jadalnia zaraz obok, również na parterze, wjazd do budynku prosto z podwórka.
I ten taras… z pięknym widokiem na Giewont, również na parterze ze swobodnym dostępem dla wózka.
I oczywiście przepyszne jedzonko i przemiła obsługa 🙂
Zaskoczyło nas też że na parkingach – prywatnych czy nie, z kartą za szybą, nie płaciliśmy nigdzie.
W Dolinie Chochołowskiej pierwszy raz zobaczyłam przenośną toaletę (tzw toytoya) dla niepełnosprawnych. Nie miałam okazji sprawdzić jak wyglądał w środku ale z zewnątrz był większy.
I jeszcze sytuacja która zaskoczyła nas totalnie – na jednym ze straganów, na deptaku na Gubałówce, wybraliśmy kilka rzeczy (jak to turyści 😉 ) i gdy chcieliśmy zapłacić, pani poinformowała nas że nie ma mowy bo wszystko co wybraliśmy Julcia dostaje od niej w prezencie 🙂
To jeden z tych momentów w życiu kiedy mnie zatkało (nie często się to zdarza 😉 ) , podziękowaliśmy grzecznie i poszliśmy dalej nie do końca rozumiejąc co się właściwie stało… 🙂
pozdrawiam 🙂