Wszyscy znamy tę skoczną i wesołą pioseneczkę zachęcającą zwykle średnio garnące się do mycia zębów dzieci 🙂
Uwspółcześnione nieco wersje (np. Julci ulubiona „do 20 licz tak jak ja”) wyznaczają dodatkowo bardzo istotną granicę czasową całego procesu 🙂
Coż, dziś potrzeba coś więcej niż pioseneczka motywacyjna – np. szczoteczki z ulubionymi postaciami z bajki, ewentualnie (dla wyjątkowo niechętnych higienie jamy ustnej) z dodatkowo pulsującym czerwonym światełkiem (osobiście mnie lekko niepokojącym przez awersję do wszelkich migających światełek ze względu na padaczkę Julci).
To oczywiście nie wszystko, musi być jeszcze odpowiednia do wieku pasta (wedle preferencji smakowo-kolorystycznych).
W sytuacjach wyjątkowych zawsze może pomóc obietnica nagrody (byle nie słodyczy bo nieco zaburza to istotę całego przedsięwzięcia 🙂 )
I powyższe jest dokładnie wszystkim czym nie muszę się przejmować.
„Ale mam dobrze” pomyśli pewnie niejedna Mama przy setnym wieczorze okraszonej krzykami i groźbami kolejnej próby zagonienia synka czy córki do łazienki w pobliże szczoteczki do zębów…
Pewnie w tym temacie mam dobrze, (w jakimś muszę przecież mieć 🙂 )
Jula zawsze bardzo lubiła mycie ząbków, zadowolona szeroko otwiera buźkę kiedy widzi jak nakładam pastę na szczoteczkę a jeszcze lepiej jak wkładam jej ową szczoteczkę w rączkę żeby sama pomogła mi w myciu 🙂
Na tym jednak pozytywy się kończą.
Jula przygryza szczoteczkę co sprawia że nie zawsze można dokładnie jej wszystkie ząbki wyczyścić. Ogromnym ułatwieniem jest szczoteczka elektryczna, która, niewzruszona przygryzaniem dzielnie pracuje bez porównania lepiej czyszcząc ząbki.
Do tego Jula połyka dużo pasty w trakcie mycia co sprawia że pasta musi mieć ograniczoną ilość fluoru. Aczkolwiek, szczerą będąc, muszę przyznać że preferencje smakowe Jula ma – pasty miętowe są przyjmowane przez nią ze zdecydowanie większym entuzjazmem 🙂
Piszę o tym ponieważ zastanawiam się jak inni rodzice radzą sobie z myciem zębów u dzieci z porażeniem oraz jakie najczęściej problemy dentystyczne i kiedy się pojawiają.
U nas ich jeszcze nie ma ale coraz częściej z niepokojem myślę o tym co będzie jak się pojawią (i to nie jest martwienie się na zapas tylko racjonalna ocena prawdopodobieństwa 🙂 )
Ból zęba, jeżeli się pojawi jest ciężki do rozpoznania, Jula nie umiałaby pokazać nam co ją boli. Do tego pójście do dentysty to wyzwanie a konieczność leczenia często wiąże się z narkozą…
Dlatego profilaktyka jest dla nas kluczowa.
Jula je bardzo mało słodyczy, biorąc pod uwagę ich ilości pochłaniane zwykle przez dzieci mogę śmiało stwierdzić że nie je ich wcale (dla statystyków mieściłaby się w marginesie błędu).
Ale to zapewne nie wystarczy.
Póki co cieszymy się więc,że wszystko jest dobrze, optymizm jest jednak ostrożny 🙂
pozdrawiam 🙂