We Wrocławiu byliśmy w Fundacji Promyk Słońca na kursie vojty, a dokładniej na dwóch dniach części praktycznej tego kursu, gdzie mieliśmy po raz kolejny (trzeci już) okazję skonsultować to co dzieje się na co dzień w rehabilitacji Julci i ustalić plan dalszego postępowania. Ważne było też dla nas aby terapeuci ocenili dzisiejszy stan zwichniętego bioderka pod kątem możliwości w terapii. Od ostatniego takiego spotkania minął rok i wtedy usłyszeliśmy żeby z operacją bioderka poczekać i, ponieważ polepszyć możemy je tylko operacyjnie, skupić się na tym aby się nie pogarszało. Pan Grzegorz Serkies, do którego bardzo nam zależało żeby trafić na zajęcia, w trakcie ćwiczeń pokazał nam kilka bardzo fajnych rozwiązań do wykorzystania w rehabilitacji Julci na co dzień, powiedział na co zwrócić uwagę, co dla Julci jest najlepsze a co przeszkadza. Plan zajęć jaki mamy na co dzień uznał za optymalny dla naszej córci, wzbogacił go o nowe „patenty” (dziękujemy szczególnie za ten „z lalką” który się już świetnie sprawdza, choć lalkę zastępuje dzielnie miś 🙂 ) i rozwiązania związane z tym co Jula w międzyczasie wypracowała a co jest jej największym problemem, w jaki sposób najkorzystniej wpływać na mięśnie, stymulacja jakich stref przynosi Julci najwięcej korzyści oraz jak optymalnie pracować ze zwichniętym biodrem. Pan Grzegorz miał też kilka fajnych pomysłów na to w jaki sposób uaktywnić Julci ręce, jak sprawić by choć spróbowała coś nimi zrobić samodzielnie bo Jego zdaniem jest to możliwe przy odpowiednim podejściu.
I takie właśnie podejście jest sednem naszego pobytu we Wrocławiu na kursie – to niezmiennie niepowtarzalna szansa na bardzo indywidualnie dopasowany plan terapeutyczny opracowany przez najlepszych specjalistów vojty jakich można znaleźć. Naprawdę szczerze polecam każdemu kto tylko ma taką możliwość. To i dla nas i dla Sebastiana jest ogromnie cenna pomoc w codziennych zajęciach. I naprawdę warto przejechać po to nawet całą Polskę.
Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za rady i ciepłe słowa 🙂
Jula bardzo ładnie ćwiczyła, bardzo fajnie poddawała się stymulacji i mięśnie pracowały tak jak tego oczekiwali terapeuci. Widać było że to dla niej nic nowego a mięśnie są przyzwyczajone do pracy. Nie znaczy to że było łatwo, bo to jednak ciężka praca i protest musiał się pojawić. Jula była jednak bardzo pogodna i spokojna i choć ostatecznie wykończona to uśmiechnięta na do widzenia 🙂
Dla nas niezwykle cenne jest to, że efekty stymulacji pojawiają się u niej bardzo szybko i już po 10 min zajęć różnica w pracy mięśni jest widoczna gołym okiem. Tak jest na co dzień i tak też było we Wrocławiu.
Jeżeli chodzi o bioderko, pod kątem terapii nic się nie zmienia, rtg, jak pisałam wcześniej nie wykazało znaczących zmian, w Julci porażeniu i przy tak dużej spastyce oraz braku pionizacji, fakt że zwichnięcie się przez rok nie pogłębiło jest sporym osiągnięciem. Jest to dla nas dobra wiadomość ale nie opieramy się w temacie bioderka wyłacznie na opinii terapeutów i na naszej ocenę zdjęć rtg, po powrocie z od moich rodziców wybierzemy się do Poznania do ortopedy i zobaczymy co on nam powie.
Sporo osób szuka u mnie na blogu informacji o vojcie, dlatego też zamieszczając zdjęcia z naszego pobytu we Wrocławiu mam nadzieję choć trochę naświetlić jak wyglądają poszczególne pozycje, ale jest to oczywiście tylko mała część możliwości jakie daje vojta.
i po zajęciach – Jula zmęczona i roztrzepana ale za to podpór pierwsza klasa 🙂
pozdrawiam 🙂