O czym jak o czym, ale o urodzinkach Julci powinnam napisać od razu, a jak już się nie udało to spieszę przynajmniej w odpowiednim miesiącu się zmieścić…
Tak więc minęło 8 latek odkąd Julcia pojawiła się na świecie… Fakt, spieszyło jej się i gdyby nie ten pośpiech te 8 latek minęłoby dopiero w maju, a tak już jesteśmy po urodzinkach a Julcia jest zodiakalną rybką a nie byczkiem 🙂
Luty czy maj, nieważne w sumie, i tak nie mam pojęcia kiedy ten czas mija… I tylko na zdjęciach widać upływ czasu i to jak Jula się zmienia (bo oczywiście my rodzice tylko młodniejemy 🙂 ).
Jula urodzinki miała w piątek, gdzie już od 9 rano w szkole usłyszała „sto lat” i wspólnie z Paniami zdmuchnęła świeczki i pokroiła swój urodzinowy torcik.
Jula generalnie nie przepada, delikatnie mówiąc, za owym „sto lat” a bardzo z kolei lubi angielskie „happy birthday”. Damian przy okazji tegorocznych urodzin zwrócił uwagę na dosyć ciekawy fakt, że chyba tylko u nas dzieciom już od najmłodszych lat śpiewa się piosenkę w której zachęca się do picia trunków i niekoniecznie chodzi o soczki owocowe… 🙂 A umówmy się, żeby zasnąć pod rzeczonym stołem to trzeba jednak tych niesoczków byłoby kilka zaliczyć…
W tym spojrzeniu happy birthday jest zdecydowanie bardziej cywilizowane i na miejscu – trzeba tylko przekładzik na polski w rytm zrobić 🙂
Dzięki niesamowicie sprawnej obsłudze technicznej porannej imprezki w szkole, już po południu Jula miała zrobiony kolaż ze zdjęć 🙂 Dzięki temu mogliśmy zobaczyć jak Jula świętowała i jak przy tym dobrze się bawiła i rozdawała wszystkim torcik i uśmiechy 🙂 Dostała też w prezencie dwa piękne rysunki, ceramiczną miseczkę w kształcie liścia oraz drugi kolaż, tym razem złożony ze zdjęć zrobionych w trackie przeróżnych zajęć z poprzedniego półrocza, z podpisami wszystkich dzieci i wychowawców i tak zalaminowany. To bardzo pomysłowa i cenna pamiątka, za którą również bardzo Paniom dziękujemy, myślę że Julcia od siebie też podziękowała 🙂
Dobry humor Julci nie opuszczał też na popołudniowych zajęciach na basenie, śmiała się od wejścia do wody aż do wyjścia. Zajęcia były bardzo fajne i mam nadzieję że uda nam się częściej na takich bywać, póki co inicjatywa była jednorazowa, w szkolnej ramach akcji „woda podstawą życia”. A woda owa była troszkę chłodna i z czasem było Julci już dosyć zimno (co nie przeszkadzało w dalszym śmianiu się do rozpuku przy każdej kolejnej aktywności zadawanej przez rehabilitantkę). Efektem tego z basenu oprócz dobrego humoru wynieśliśmy też dosyć dokuczliwy katar i od poniedziałku Julcia jest w domu. Wolne mamy nie tylko od szkoły ale od zajęć w ogóle, w sumie to taki wypoczynek, choć troszkę wymuszony ale prosił się już od dawna.
Dziś Jula czuje się już lepiej ale nie na tyle żeby wrócić do zajęć. Myślę że od poniedziałku wszytsko wróci do normy.
Wracając do urodzinek, rodzinka odwiedziła nas w sobotę. Julci kuzyni zadbali o to, żebyśmy nie poznali pokoiku solenizantki… 🙂 ale przynajmniej mieli zajęcie przez większość urodzinek, a rodzice mogli sobie spokojnie posiedzieć. Julcia w obstawie wujcia Łukiego raz na jakiś czas pakowała się pomiędzy nich, bo wiadomo, z wujciem najbezpieczniej, ale na dłuższą metę zdecydowanie wolała spokojną atmosferę rozmów przy stole między nami.
Chłopaki wynurzyli się z pokoju tylko na wezwanie dmuchania świeczek na torcie i też raz żeby dyskretnie poinformować jedną z Mam że jej synuś „chyba się dusi pod tą stertą poduszek”… Nie dusił się na szczęście… choć pewnie skaczący na niego kuzyni mu tego nie ułatwiali…
A świeczkę na torcie tradycyjnie musiał zdmuchnąć każdy i każdy dostał przy tym burzę oklasków.
Torcik był piękny, zrobiony przez mamę Julci koleżanki ze szkoły, ozdobiony różowo-zielonym marcepanem, zresztą nie ma co opisywać, wszystko widać na zdjęciach.
Julcia jak prawdziwa księżniczka musiała mieć swoją koronę 🙂
na początek wiadomo – prezenty i życzenia 🙂
i czas na tort
teraz można dmuchać świeczkę
Jula miała sporo pomocników 🙂
i tak Julcia wkroczyła w 9 rok życia…
i od razu jak na taki wiek przystało przyłapaliśmy naszą świeżo upieczoną ośmiolatkę zapatrzoną w nową książeczkę – Damian przyczaił się za rogiem i pstryknął jej kilka zdjęć, bo taki stopień skupienia jest godny uwiecznienia 🙂